Fogo Unia powinna zaryzykować z torem?
By awansować do finału PGE Ekstraligi, Fogo Unia będzie musiała odrobić w rewanżu ośmiopunktową stratę z MotoAreny. Czy leszczynianie powinni zaryzykować, przygotowując bardziej przyczepny niż dotychczas tor?
W rundzie zasadniczej tego sezonu Fogo Unia prezentowała się równie dobrze u siebie, jak i na wyjazdach. Rywalizując na stadionie im. Alfreda Smoczyka nie zawsze wykorzystywała jednak w pełni atut własnego toru. Pokazał to między innymi mecz z gorzowską Stalą (48:42), a także wpadka przeciwko KS Toruń (44:46).
Dla Aniołów, które wywalczyły w minioną niedzielę ośmiopunktową zaliczkę, tor jaki przygotowują w tym sezonie leszczynianie nie stanowi większej tajemnicy. Zdaniem byłego trenera Unii, Jana Krzystyniaka, Adam Skórnicki powinien pomyśleć o nawierzchni, która bardziej odpowiadałaby jego drużynie. - Wiemy, że zawodnicy z Leszna najlepiej czują się na torze mocno przyczepnym, gdy można jeździć na całej szerokości i zrobić fajne widowisko. Problem w tym, że od takich torów w polskiej lidze się odchodzi. Zamiast tego w Lesznie oglądamy w tym sezonie głównie jazdę gęsiego, a o wszystkim decyduje często start. Gdyby zrobiono tor, na którym osiąga się czasy poniżej sześćdziesięciu sekund, to Unia bez większych problemów mogłaby zameldować się w finale - ocenia Jan Krzystyniak.
Jan Krzystyniak stoi natomiast na stanowisku, że nawet w przypadku nieobecności Pedersena i Jonassona na treningach, z torem warto by zaryzykować. - Oni tam jeździli i trenowali już setki razy. Są doświadczeni i wystarczy im spojrzeć na tor czy kopnąć nawierzchnię czubkiem buta, by wiedzieć co dalej zrobić. Tu treningi nie są aż tak potrzebne. Im tor będzie szybszy i bardziej gotowy do walki na całej szerokości, tym lepiej dla gospodarzy - kwituje Krzystyniak.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>