Leon Madsen: Zasługuję na dziką kartę tak samo jak Peter Kildemand

W sobotnim Grand Prix Challenge wystartował zawodnik tarnowskiej Unii - Leon Madsen. Duńczyk zawodów w Rybniku nie zaliczy jednak do udanych. - Wierzyłem, że tym razem uda mi się trafić do Grand Prix - powiedział zawiedziony.

WP SportoweFakty: W Grand Prix Challenge w Rybniku zająłeś dopiero 10. miejsce i nie możesz być zadowolony z takiego rezultatu. Jak skomentujesz swój występ?

Leon Madsen: Rzeczywiście jestem zawiedziony. Ten rezultat jest dużo gorszy od moich ostatnich wyników ligowych. Niestety w tym turnieju nie mogłem odpowiednio szybko wyjść spod taśmy. Jeśli nie dysponujesz dobrymi startami, to jest ci niezwykle ciężko w żużlu. Robiłem wiele, by moje starty były lepsze, ale to zaprocentowało zbyt późno. Po kiepskich dwóch pierwszych wyścigach traci się motywację, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że szanse na awans są znikome.

[b]

A w tego typu zawodach nie można sobie pozwolić na słabsze starty.
[/b]

- Otóż to. Na tym torze startowałem po raz pierwszy karierze i muszę przyznać, że wyprzedzanie jest tutaj prawie niemożliwe. Gdy jakiś zawodnik dobrze wyjdzie spod taśmy, to nie ma szans go minąć.

Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że w Grand Prix Challenge by myśleć o czołowej trójce trzeba punktować w każdym z wyścigów?

- Tak. W pierwszych dwóch biegach dojechałem do mety na trzeciej pozycji. Jak wspomniałem, w takiej sytuacji traci się motywację. Ja jednak nadal robiłem co w mojej mocy, by było lepiej. Niestety zupełnie nie wychodziły mi starty, ale dawałem z siebie wszystko. Musiałem wymienić dwa sprzęgła, które się spaliły. Teraz muszę czekać 365 dni i znów spróbuję dostać się do cyklu Grand Prix.

Czy pamiętasz, który to był Challenge w twojej karierze?

- To był mój czwarty Challenge. Bardzo zależało mi na uzyskaniu awansu do serii Grand Prix. Nigdy nie otrzymałem od organizatorów dzikiej karty. Zawsze sam starałem się dostać do tych zawodów i walczyć o awans do Grand Prix. Wierzyłem, że w końcu uda mi się tam trafić. W ostatnim czasie zaliczałem udane występy w lidze polskiej. W statystykach Ekstraligi jestem drugim najskuteczniejszym Duńczykiem. Żeby uzyskać awans do cyklu poprzez Challenge po prostu musisz mieć swój dzień. Niestety są tylko trzy przepustki.

W sobotę Leonowi Madsenowi nie sprzyjało szczęście
W sobotę Leonowi Madsenowi nie sprzyjało szczęście

Nie można się załamywać. Trzeba przecież patrzeć także na jasne strony.

- Mam 27 lat i jestem przekonany, że któregoś dnia w końcu uda mi się zakwalifikować do cyklu Grand Prix. Jestem ambitny i zdeterminowany by się tam dostać. Jasna strona jest taka, że dobrze punktuję dla drużyny z Tarnowa i jesteśmy w fazie play-off, z czego się cieszę. Jestem szczęśliwy, że mogłem wrócić do tego klubu. Wszystko układa się wspaniale i spora w tym zasługa Grupy Azoty. Mamy mocny zespół.

Czy jesteś zaskoczony, że do cyklu po raz kolejny zakwalifikował się Chris Harris? Jemu chyba wyjątkowo sprzyja szczęście w tych turniejach.

- Chris sam wywalczył sobie ten awans. Sam tego dokonał i czapki z głów przed nim.

[b]

Z pewnością chcesz wywalczyć przepustkę do Grand Prix na torze. Ale co powiesz na dziką kartę od organizatorów cyklu?
[/b]

- Zdecydowanie chciałbym sam wywalczyć awans. Zastanawia mnie to, że gdy ludzie dyskutują o przydziale dzikich kart do cyklu Grand Prix, to za każdym razem wspominają o innych reprezentantach Danii. Ja jestem ciągle pomijany. Jeśli spojrzymy w statystyki, to dlaczego nikt mnie nie bierze pod uwagę? Przed rokiem byłem najlepszym z Duńczyków w Ekstralidze, a jest to przecież najmocniejsza liga na świecie.

Tak to już bywa, że po Grand Prix Challenge cieszy się trzech zawodników, a pozostali są rozczarowani...

- Takie jest życie. Byłoby jednak lepiej, gdybyśmy powalczyli o więcej przepustek. Peter (Kildemand) również nie uzyskał awansu. Wielu ludzi twierdzi, że to on powinien otrzymać dziką kartę na przyszły rok. Uważam, że ja tak samo na nią zasługuję. Wiem, że on dobrze radzi sobie w Grand Prix. Mam nadzieję, że organizatorzy cyklu wezmą mnie pod uwagę przy ustalaniu dzikich kart. Jeśli nie otrzymam dzikiej karty, to i tak za jakiś czas sam sobie wywalczę awans. Ja się nie poddaję i jestem ambitny.

[b]Rozmawiał Mateusz Kędzierski

[/b]

Trwa sprzedaż biletów na finał SEC w Ostrowie Wlkp. - KLIKNIJ TUTAJ i przejdź na stronę sprzedażową!

Źródło artykułu: