Dzięki znakomitemu występowi w Krośnie, Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk jest jedną nogą w finale PLŻ 2. - Mamy dużą przewagę i zastanawiamy się jaka będzie frekwencja na rewanżu z KSM-em. Z jednej strony się jej obawiamy, a z drugiej robimy dużo, by była jak najwyższa. Wierzymy, że gdańszczanie chcą oglądać dobrze spisujący się zespół, szczególnie, że to już jedna z ostatnich okazji w tym wyjątkowo krótkim sezonie. Dodatkowo w krośnieńskim zespole są Dawid Stachyra, czy Tomasz Chrzanowski dobrze znani naszym kibicom - powiedział Tadeusz Zdunek, Prezes Zarządu GKŻ Wybrzeże.
Na Stadionie im. Zbigniewa Podleckiego, kibice po latach zobaczą w niedzielę Krzysztofa Jabłońskiego w gdańskim plastronie. - Pamiętam jak był naszym liderem w 2006 roku, gdy awansowaliśmy do I ligi. Wierzę, że i teraz pomoże w awansie, w końcu naszym celem jest powrót do dobrej historii. Chcemy też osłodzić najmłodszym kibicom początek roku szkolnego. W tym celu zorganizowaliśmy konkurs pozwalający na uczestnictwo w prezentacji zawodników, a także uruchamiamy Klub Młodego Kibica na sektorze zielonym, gdzie wstęp wszyscy uczniowie szkół podstawowych będą mogli wejść za okazaniem programu zawodów - dodał.
Nawet w przypadku awansu, gdańszczanie nie planują płacić zawodnikom pieniędzy za podpis przed kolejnymi rozgrywkami. W zamian za to ma zostać ustalona odpowiednio wyższa kwota za punkt. - Mieliśmy już przykład podczas jazdy w I lidze, gdy jeden zawodników nie miał swojego sezonu, a przez absurdalną kwotę za podpis, łącznie dostał do ręki 6 tysięcy złotych za zdobyty punkt. Płaćmy za realny wynik, a nie za nazwisko. W tym sezonie nawet w PGE Ekstralidze mamy przykłady słabej postawy zawodników o bardzo znaczących nazwiskach - zauważył prezes GKŻ Wybrzeże.
- My chcemy, by zawodnicy, którzy będą u nas startować zarabiali pieniądze na torze. Już teraz wszyscy nam zaufali i zgodzili się podpisać kontrakty w zamian za regularne wypłaty za punkty i za przejazd. Nie może być tak, że ktoś nie jedzie przez pół sezonu, a później zdobywa dwa punkty i jest utrzymywany przez klub. W ciągu czterech miesięcy wyrobiliśmy sobie solidną opinię. Jest wielu zawodników, którzy chcą z nami rozmawiać. To pozwoli wynegocjować odpowiednie kontrakty. U nas nie zarobi się dużo, ale terminowo i od zawodników zależy, czy wolą dostawać mniejsze pieniądze na bieżąco, czy większe na papierze. Żużlowcy dostają u nas wypłaty do dwóch tygodni po meczu, jak wynika z faktur. Jestem niezmiernie zadowolony z tego, że dzięki naszym działaniom udało się posprzątać w klubie po tym, co zastaliśmy w ubiegłym roku. Nie dopuszczę do tego, by gdański żużel w przyszłości kojarzył się z wirtualnymi pieniędzmi i z kłóceniem się o zarobki - dodał Zdunek.
Na ten moment nie wiadomo ilu zawodników gdańskiego klubu z obecnego sezonu zostanie na kolejne rozgrywki. – W tym momencie za wcześnie na takie rozmowy. Na razie musimy skończyć sezon, by dowiedzieć się w której lidze pojedziemy w przyszłym roku. Na pewno będziemy kontraktowali pod budżet, a nie odwrotnie, bo to jest pozbawione sensu. Już teraz go budujemy na kolejny sezon, co pozwoli nam na szybkie rozpoczęcie rozmów z zawodnikami. Zaczynają się fajne perspektywy na współpracę z różnymi firmami. Wiele osób deklaruje, że chciałoby wejść do klubu startującego w Nice PLŻ szczególnie, że mecze są transmitowane przez telewizję. Ostateczną decyzję, podobnie jak pełną odpowiedzialność za wynik będzie miał trener. Gdy wybierze żużlowca, z którym chce współpracować zasiądziemy z nim do rozmów i gdy tylko będzie nas stać, a obie strony będą chętne do podjęcia współpracy, będziemy wszystko finalizować - zakończył Tadeusz Zdunek.