Odpuszczam sobie starty w lidze zagranicznej - rozmowa ze Stanisławem Burzą, zawodnikiem Orła Łódź

W czwartek w siedzibie łódzkiego klubu zaprezentowano skład drużyny na sezon 2009. Doszło także do oficjalnego podpisania kontraktów. Jednym z zawodników, którzy złożyli podpisy pod umową był Stanisław Burza. Zawodnik nie ukrywa, że starty w Łodzi będą dla niego priorytetem. Po wielu latach spędzonych w lidze brytyjskiej "Stanley" postanowił także, że zrezygnuje z występów w Anglii.

Magdalena Skorupska: Przede wszystkim powiedz jak się czujesz?

Stanisław Burza: Dużo lepiej. Swoje leczenie zakończyłem 13 listopada. W tej chwili ostro przygotowuję się do nowego sezonu. Myślę, że jeśli dobrze przepracuję zimę, przy odrobinie szczęścia i dobrym przygotowaniu sprzętowym w tym roku będę starał się zdobywać jak najlepsze wyniki.

Jak się przygotowujesz?

- Moje przygotowania wyglądają tak jak w latach ubiegłych. Dużo czasu spędzam na siłowni, troszeczkę biegając i ćwicząc w wolnych chwilach. Kiedyś więcej uczestniczyłem w treningach razem z drużyną tarnowską, ale w tej chwili Tarnów, podobnie jak Łódź, jest dużą zbieraniną zawodników z zewnątrz i tych treningów organizowanych dla całej drużyny już nie ma. Dlatego uczestniczymy w treningach sami, indywidualnie. Spotykam się z braćmi Rempałami, którzy przygotowują się w Tarnowie i razem ćwiczymy wieczorami, żeby jak najlepiej się przygotować.

Po kontuzjach jakie miałeś masz na pewno jakieś ograniczenia jeśli chodzi o ćwiczenia.

- Wiadomo, że każdemu z nas pozostaje jakiś uszczerbek na zdrowiu i to się odczuwa. Nie można powiedzieć, że wcześniejsze złamania, dajmy na to kręgosłupa, które miałem kiedyś w dwóch miejscach są bez śladu. To się odczuwa, często pojawia się jakiś ucisk czy ból. Ale jestem dobrej myśli. W tym sezonie odpuszczam sobie starty w lidze zagranicznej, szczególnie pod tym kątem, aby mój organizm był jak najmniej obciążony, żebym mógł odjechać cały sezon zdrowo, bez odnowienia kontuzji. Przez ostatnie trzy lata startowałem głównie w lidze brytyjskiej, gdzie jest tych spotkań trzy, cztery razy więcej niż w lidze polskiej. Było to dla mnie duże obciążenie fizyczne. Odpuszczam sobie ligę brytyjską, chyba żeby brakowało mi startów i rozjeżdżenia to wówczas chciałbym gdzieś te starty nadrobić. Myślę, że przy moim doświadczeniu i spędzonych dwunastu latach na torze nie muszę uzupełniać tych startów w ligach zagranicznych. Na obecną chwilę będę startował tylko w Łodzi, a jeśli zajdzie taka potrzeba to w każdej chwili mogę wystartować w Anglii.

Angielscy działacze nie byli zaskoczeni negatywnie, że zrezygnowałeś?

- W zasadzie nie. Tam jest tak jak w Polsce, że przychodzi okres zimowy i padają wówczas propozycje z różnych klubów. Ja ukierunkowałem się głównie na ekstraligę angielską, ponieważ pierwsza liga ma dużo spotkań w niedzielę i wówczas terminy by się pokrywały. Myślę, że jeśli podpiszę w trakcie sezonu jakiś kontrakt tam, to będzie to ekstraliga. Nie będę ukrywał, że miałem dwie bardzo dobre oferty z klubów pierwszoligowych, dzwoniono do mnie kilkakrotnie, mimo tego, że odmawiałem. Cały czas jest to jednak temat otwarty. Liga brytyjska rządzi się innymi prawami. Można w każdej chwili podpisać kontrakt, przejść do innego klubu.

Działacze z Łodzi długo musieli namawiać Cię, żebyś podpisał kontrakt?

- Trochę może się ociągałem, zwlekałem, bo zastanawiałem się, czy może wybrać jakiś inny klub pierwszoligowy. Wiadomo, że zawsze lepiej jest jeśli się jest półkę wyżej. Ale najważniejsze było dla mnie to, że z tymi ludźmi, którzy tu pracują bardzo dobrze mi się współpracowało w zeszłym sezonie. Najważniejszą rzeczą dla każdego zawodnika, który uprawia ten sport zawodowo jest wypłacalność. Tutaj cały czas była płynność finansowa, nie było żadnych zaległości, co jest dla mnie bardzo istotną sprawą. Nie da się ukryć, że to mnie motywowało, żeby przedłużyć kontrakt. Zawodnik musi z czegoś żyć, z czegoś utrzymywać sprzęt. Dlatego też zdecydowałem się na bronienie barw drużyny łódzkiej, tym bardziej, że polubiłem to środowisko, dobrze mi się startowało na tym torze i chcę się przyczynić do awansu tej drużyny do pierwszej ligi.

Szczerze, dużo miałeś propozycji z innych klubów?

- Szczerze? Kilka klubów się zgłosiło i namawiało mnie do podpisania kontraktu. Nie będę w tej chwili wyliczał ile ich było, ale powiedziałem, że dla mnie priorytetem są starty w drużynie z Łodzi. Tym bardziej, że pan Skrzydlewski i pani Asia proponowali mi przedłużenie kontraktu. Właściwie byliśmy już dogadani, pozostawała tylko kwestia terminu kiedy trzeba będzie złożyć podpis.

Skupiasz się na lidze czy masz jakieś plany indywidualne na ten sezon?

- Trudno cokolwiek planować. Żużel jest sportem bardzo urazowym i często jak się dużo planuje to te plany się krzyżują. Najważniejsze byłoby dla mnie objechać sezon cało i zdrowo, a jak wiadomo wyniki same przychodzą jeśli wszystko się dobrze układa. Ważną sprawą w żużlu też jest sprzęt. Jeśli z nim się dobrze trafi to wówczas wszystko idzie jak z nut. Mam taką wielką nadzieję, że sprzęt na którym startowałem w tym roku będzie spisywał się co najmniej tak dobrze jak w poprzednim sezonie, abym mógł zdobywać dużo punktów dla naszego klubu.

Ludzie, którzy pomagali ci przy nim w zeszłym roku zostają w teamie?

- Tak, w teamie dużo się nie zmienia. Jedynie osoby, które pomagały mi w lidze brytyjskiej w tej chwili będą miały z pewnością trochę mniej zajęć i może nawet odpoczną ode mnie. Ale nie ukrywam, że wrócą jeśli zajdzie taka potrzeba, żebym zaczął szukać startów poza granicami Polski.

Komentarze (0)