Podczas rozegranego w Togliatti VII Memoriału Anatolija Stiepanowa, po starcie do wyścigu szóstego doszło do groźnego upadku z udziałem dwóch zawodników. O ile Artiom Łaguta doznał jedynie silnych potłuczeń i na poturniejową prezentację wyszedł z ręką przewiązaną na temblaku, to Witalij Biełousow był już w tym czasie przygotowywany do zabiegu operacyjnego.
Zaraz po karambolu wychowanek Mega-Łady uniesioną w górę ręką wzywał na tor pomoc medyczną. Później uskarżał się na brak czucia w dolnych kończynach, a następnie po zwiezieniu sanitarką do parku maszyn na jakiś czas stracił przytomność.
Pierwsze, skąpe jeszcze wiadomości, jakie napływają po przeprowadzonej w nocy operacji mogą napawać optymizmem. Wybudzony z narkozy Witalij Bielousow odpowiada na pytania lekarzy, a jego nogi reagują na dotyk. Pojawiła się również informacja, że rdzeń kręgowy nie został naruszony.
Nadal nie wiadomo w jakiej partii kręgosłupa doszło do uszkodzeń. Jedna z wersji mówi o tym, że w czasie uderzenia w pneumatyczną bandę naruszone zostały kręgi szyjne, a brak czucia i utrata świadomości Rosjanina powodowane były ich uciskiem na rdzeń.
Oby i tak optymistycznie było do konca w kwestii Witalija. Zdrowka.
Są i nadal będą. Taki jest żużel.