Kolejka po trzech zawodników PGE Stali. "Chcemy ich zatrzymać, a nawet się wzmocnić"

Greg Hancock i Peter Kildemand to zdecydowani liderzy PGE Stali Rzeszów. Już teraz interesuje się nimi większość ekip ekstraligowych. Trudne może być także zatrzymanie Krystiana Rempały.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Rzeszowianie są już bardzo blisko utrzymania w PGE Ekstralidze. W niedzielę drużyna, którą prowadzi Janusz Ślączka, wygrała pierwsze spotkanie barażowe w Ostrowie. Tylko kataklizm mógłby sprawić, że Żurawie nie okażą się górą w rywalizacji z Ostrovią. - W dwumeczu wcale nie jest jeszcze "pozamiatane" - przestrzega jednak prezes Andrzej Łabudzki. - To jest sport. Zawodnicy jeżdżą cały czas i przykładowo dwóch najlepszych naszych "graczy" może nabawić się drobnych kontuzji. Wtedy moglibyśmy mieć problem. Mobilizacja na rewanż jest pełna. Znowu pojedziemy pełnym składem. Czekamy na Ostrów i nie będziemy odpuszczać. To mogłoby nas zgubić i przekreślić całą tegoroczną pracę - dodaje prezes PGE Stali Rzeszów.

Dla rzeszowian utrzymanie w żużlowej elicie będzie sukcesem, choć działacze z perspektywy czasu twierdzą, że była szansa na osiągnięcie lepszego wyniku. - Na ocenę całego sezonu będzie jeszcze czas. Trochę jednak żałujemy, bo momentami brakowało nam szczęścia. Były też kontuzje, które wybijały nas z rytmu. Z drugiej jednak strony nie ma narzekać, bo w tym roku byli więksi pechowcy od naszej drużyny. Najlepszym przykładem jest ekipa z Zielonej Góry. Nie da się jednak ukryć, że była szansa na zajęcie wyższej lokaty w ligowej tabeli - przekonuje Łabudzki.

PGE Stal zmontowała skład, który w ocenie wielu osób był eksperymentalny i nie gwarantował utrzymania w Ekstralidze. Sprawdzili się w nim zwłaszcza liderzy - Greg Hancock i Peter Kildemand. To w dużej mierze dzięki nim rzeszowianie są bliscy pozostania w elicie. Wiadomo jednak, że obu tych zawodników będzie bardzo trudno zatrzymać na kolejny sezon, bo interesuje się nimi większość ekip, które startują w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niektórzy działacze mówią wprost, że do konkretnych rozmów z Amerykaninem i Duńczykiem przystąpią po drugim spotkaniu barażowym. - Zależy nam na utrzymaniu całego zespołu, a może uda się go jeszcze wzmocnić. Na razie się jednak o Grega i Petera nie martwimy - wyjaśnia Łabudzki. - A czy chce ich cała Ekstraliga? W każdej drużynie znaleźlibyśmy zawodników, o których można tak powiedzieć - dodaje prezes PGE Stali.

Rzeszowianie do kolejnego okresu transferowego podchodzą zresztą z optymizmem. Chcą zachować nie tylko swoich liderów, ale także Kenniego Larsena. Poza tym, możliwe są zmiany w składzie. - Sytuacja z seniorami wygląda w miarę dobrze. Larsen to dobry zawodnik, który podnosi swoje kwalifikacje. Spisał się i trzeba go pilnować. Na pewno zasługuje na zaufanie. Do poprawienia jest coś w przypadku Polaków. Optymalne byłoby także wzmocnienie formacji juniorskiej. Z Krystianem Rempałą jeszcze na temat dalszej współpracy nie rozmawialiśmy. Z nim jest trochę tak jak z Hancockiem i Kildemandem. Chce go cała Ekstraliga - wyjaśnia Łabudzki.

W PGE Stali przekonują, że problemem przy rozmowach z zawodnikami nie będą rozliczenia finansowe za tegoroczny sezon. Klub nie ma większych obaw przed procesem licencyjnym. - Mamy teraz baraże, a wiadomo, że zawodnicy za darmo nie jadą. To będzie nas trochę kosztować. Nie obawiałbym się jednak o proces licencyjny. Chcemy przez niego przejść spokojnie. Najpierw zakończymy jednak ten sezon. Później się tym zajmiemy, a dalszej kolejności będziemy rozmawiać z zawodnikami. W przypadku licencji zawsze coś może wyskoczyć, ale nie spodziewam się większych niespodzianek. Poradziliśmy sobie rok temu i tym razem powinno być podobnie - dodaje na zakończenie Łabudzki.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy uważasz, że Peter Kildemand i Greg Hancock zostaną na kolejny rok w Rzeszowie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×