Hans Nielsen - Profesor z Oxfordu

Ze swadą rozprawia o wadach i zaletach kapitalizmu. Potrafi dostrzec specyfikę i dziwactwa socjalizmu. Wiedzą na temat ekonomii zachwyciłby niejednego specjalistę od kont i liczb. Lubi myśleć strategicznie, dlatego tak bardzo ukochał golf.

Tomasz Lorek
Tomasz Lorek

Film, literatura, bankowość, samochody - bardzo proszę wybrać sobie cokolwiek z tejże palety: Hans z pewnością nie rozczaruje. Nosi w sobie nutę sentymentalizmu, bo wciąż tęskni za speedwayem. Wzruszył się podczas kwietniowego spotkania z wiernymi fanami jego talentu w Lublinie, do którego doszło w przeddzień GP na Stadionie Narodowym. Z cierpliwością godną misjonarza pozował do zdjęć i rozdawał autografy, choć było okrutnie późno. A po spotkaniu w Arenie Lublin czekała go jeszcze kolacja z Kubą Kępą w pięknym zajeździe, w którym królował folklor. Hans zasłuchiwał się, gdy niewidomi muzycy grali przy jego stoliku skoczne, ale i rzewne melodie. Miał prawo poczuć się jakby rozpostarł się wygodnie w dolinie na Roztoczu i chłonął ciszę przyrody... Hans, gdybyś skosztował pstrąga z gospody w dolinie nieopodal Nałęczowa, a potem spróbował prawdziwej domowej pomidoróweczki, niechybnie odfrunąłbyś w przestworza... - Doceniam serdeczność jaką okazują mi na każdym kroku lublinianie. To niezwykłe, że po tylu latach kariery, kibice pamiętają mnie ze startów w Motorze Lublin. Wiedzą niemal wszystko o moich występach, potrafią odtworzyć przebieg meczu ligowego sprzed 25 lat! To urocze i rzadko spotykane - mówi legendarny żużlowiec, król taktu, zdobywca 22 złotych medali FIM, bywalec motocyklowych salonów, a przy tym skromny człowiek. Spełniony, dlatego nie ma żalu do życia, choć łatwo nie było...

Mówią o nim: profesor z Oxfordu. Zimą 1983/1984 roku dwaj odważni promotorzy brytyjscy: Bernard Crapper i John Payne kusili Hansa Nielsena perspektywą jazdy w drużynie Oxford Cheetahs. Hans po trosze przypominał wówczas geparda... Smukła sylwetka, zawrotna prędkość na sprinterskim dystansie... - Odebrałem telefon od Bernarda Crappera, który przedstawił mi Johna Payne'a. Zdradzili mi plany dotyczące stadionu przy Sandy Lane. Zarazili mnie swoim entuzjazmem. Pragnęli zbudować silny zespół, a ja miałem sporo pecha na początku kariery w Anglii, bo trafiałem do drużyn, które nie pretendowały do tytułów. Zacząłem zabawę w speedway w Wolverhampton w 1977 roku. Jeździłem dla Wilków przez 4 sezony, ale to był klub, który opierał swoją siłę na jednej gwieździe. Przeniosłem się na Perry Barr do Birmingham, ale z Brummies też nie zaznałem smaku zwycięstw. Oxford był dla mnie ogromną szansą. Na moją prośbę zmieniono kształt toru w Oxfordzie. Na wirażach murawa została skrócona o 2, góra 3 jardy, dzięki czemu tor sprzyjał walce i wyprzedzankom. Po tych przeróbkach, mogłem wyprzedzać rywali na dystansie po przegranym starcie. Rzadko przysypiałem pod taśmą, ale chciałem uczynić coś dla nowych kibiców speedwaya, dla których solą było tasowanie się na dystansie – wspomina Hans.

Promotorzy rozsądnie wydawali pieniądze na transfery. Choć prasa podawała, że koszty sprowadzenia gwiazd pokroju Hans Nielsen, Simon Wigg i Marvyn Cox oscylowały wokół kwoty 100 tysięcy funtów. Payne dokładnie oglądał każdego pensa zanim go wydał. - To był ciekawy zespół złożony z młodych i ambitnych zawodników. Czułem się dziwnie, bo byłem najstarszy mając zaledwie 24 lata! - dodaje Hans. Środek tabeli zadowalał promotorów zważywszy na plagę kontuzji jaka nawiedziła zespół w 1984 roku.
Tomasz Lorek i Hans Nielsen Tomasz Lorek i Hans Nielsen
Przed rozpoczęciem sezonu 1985, za namową Nielsena, dokonano kilku roszad w składzie. Pożegnano Nigela Sparshotta i Iana Clarka, a do zespołu dołączył Andy Grahame, mistrz Wielkiej Brytanii z 1982 roku oraz młody i obiecujący Australijczyk, Troy Butler. - Ta zmiana dawała nam większe pole manewru. Mieliśmy jednego silnego rezerwowego. Z Andym znałem się doskonale z okresu startów w Birmingham, więc poleciłem go promotorom. Z kolei Troy był nieopierzonym młokosem, bardzo chciał się pokazać, robił błędy, ale miał w sobie ogromną dozę entuzjazmu. Potrzebowaliśmy takiego uroczego szaleńca w teamie Gepardów. Konkurencja w lidze brytyjskiej była wówczas przeogromna. Liga liczyła 11 drużyn - wspomina indywidualny mistrz świata z 1986, 1987, 1989 i 1995 roku.

Oxford nie miał łatwej przeprawy, bo żużlowcy z Cowley czuli gorący niczym wyziew gejzeru oddech na plecach. Sheffield, Coventry i Halifax deptały Gepardom po piętach. - Czułem się wybornie. Byłem coraz lepiej zorganizowany, przesiadka z Weslake’a na Goddena nie była aż tak bolesna. Rozumiałem sprzęt, a koledzy w parku maszyn tworzyli wspaniałą atmosferę. To była zdrowa konkurencja. W sezonie 1985 wykręciłem średnią na poziomie 11,30 punktu na mecz - wyznaje Nielsen. Jednak nawet w życiu profesora nie może być zbyt pięknie i różowo. Ole Olsen miał swojego pupila w reprezentacji Danii - wspaniałego zawodnika jakim był Erik Gundersen. Wsparcie udzielane Erikowi irytowało Hansa, ale w obliczu sporu Nielsen zachował się bardzo profesjonalnie. - Nie okazywałem publicznie niechęci do Olsena. Prywatnie wojowaliśmy jak dwaj wrogowie gotowi na wszystko, ale oficjalnie nikt nie miał prawa zobaczyć gigantyzmu animozji jakie zrodziły się pomiędzy mną a Ole. Choć bywały trudne chwile jak chociażby test mecz: Anglia - Dania… - twierdzi ojciec Daisy i Daniela.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×