Trudna sytuacja Motoru Lublin. Prezes: Być może podjęliśmy się zbyt trudnego wyzwania
Po spadku z Nice Polskiej Ligi Żużlowej w roku 2014, w kolejnym sezonie lublinianie mieli szybko wrócić na zaplecze ekstraligi. Stało się jednak zupełnie inaczej i dziś klub znad Bystrzycy stoi na skraju przepaści.
- Sezon od początku był bardzo pechowy. Myślę, że nasza sytuacja finansowa przedstawiałaby się zupełnie inaczej, gdyby finał Złotego Kasku został rozegrany choćby w sobotę 11, a nie we wtorek 14 kwietnia. To był feralny termin, nie dziwię się wielu kibicom, że w środku tygodnia po prostu nie mogli pojawić się na tych zawodach. Skończyło się to słabo. Liczyliśmy na frekwencję rzędu 4 tysięcy widzów, a niestety na trybunach było około połowy mniej fanów, co przełożyło się na gorszy wynik finansowy - twierdzi prezes KMŻ Motoru Andrzej Zając.
- Złoty Kask był początkiem serii pecha związanego z przekładaniem meczów. Pogoda była dla nas bardzo niełaskawa. Przykładem może być choćby spotkanie z Polonią Piła, które odbyło się dopiero za trzecim razem! Nie ma co ukrywać, że takie sytuacje bardzo zniechęcają kibiców, a to sprawia, że przychody z biletów drastycznie spadają - dodaje sternik Motoru.
Pod względem sportowym sezon zasadniczy wyglądał jednak co najmniej poprawnie. Nie oznacza to jednak, że lublinianie nie borykali się z problemami - w ciągu roku musieli łatać luki powstałe przez kontuzje czy konflikty z żużlowcami.
- Mieliśmy naprawdę niezły skład, chociaż prawdą jest, że zazwyczaj nie mogliśmy jechać w optymalnym zestawieniu. W przypadku Sama Mastersa wielokrotnie terminy innych zawodów kolidowały z naszymi meczami, swoją postawą zawiedli nas też Patryk Malitowski i Ronnie Jamroży. Ale z drugiej strony w trakcie sezonu dobrze trafiliśmy ze wzmocnieniem krajowego składu. Mowa oczywiście o Edku Mazurze, który jest poukładanym zawodnikiem, na pierwszym miejscu zawsze stawiającym przede wszystkim jazdę i rozwój sportowy - uważa Zając.- Prawdę mówiąc nie wiem, czy bez sponsora tytularnego nie podjęliśmy się zbyt trudnego wyzwania. Oczywiście mieliśmy wsparcie ze strony miasta oraz naszych wiernych sponsorów, ale to wciąż było za mało, żeby poradzić sobie w sytuacji niskiej frekwencji i zaległości z poprzednich lat. Jesteśmy ogromnie wdzięczni wszystkim firmom, które nas sponsorują, ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że to niestety wciąż za mało. A znalezienie sponsora tytularnego, który wspomógłby nas dużą kwotą jest bardzo trudne. Cały czas rozmawiamy z różnymi firmami, ale wygląda to tak, że nawet jeśli zakłady są w Lublinie, to ich zarządy znajdują się w Warszawie, a niestety nikt w stolicy nie interesuje się żużlem, zwłaszcza na drugoligowym poziomie - tłumaczy sternik lubelskiej ekipy. Prezes Motoru podkreśla jednak, że nie ma jeszcze mowy o ostatecznej rezygnacji ze startu w przyszłorocznych rozgrywkach.
- Mimo złej sytuacji nie poddajemy się. Wciąż szukamy wsparcia i sponsorów, dzięki którym moglibyśmy pozostać w lidze. Warto dodać, że udało nam się spłacić większość starych długów. Z zadłużenia wynoszącego 250 tysięcy złotych pozostało już tylko około 40 tysięcy. Ale też po tym sezonie mamy 150 tysięcy na minus. Oprócz tego dochodzą też kary za walkowera z Polonią... Do procesu licencyjnego mamy jeszcze trochę czasu. Bardzo chciałbym spłacić zobowiązania i bez wstydu spojrzeć w oczy zawodnikom. Mam nadzieję, że drużyna pojedzie w przyszłym roku w lidze. Chcę też zaznaczyć, że nie upieram się przy pozostaniu na stanowisku prezesa klubu. Jeżeli znajdzie się ktoś, kto będzie dysponował wsparciem, które sprawi, że Lublin nie zniknie z żużlowej mapy, co jest moim największym pragnieniem, to sam pierwszy zaproponuję takiej osobie fotel prezesa KMŻ - kończy Zając.
-
Maveral Zgłoś komentarz
Trzymać się Koziołki! W sumie to zadłużenie, jakie podano w tym wywiadzie nie jest jakieś kosmiczne. Będzie dobrze! -
Marobyd Zgłoś komentarz
Motor trzymajcie się - dacie radę! -
gacek Zgłoś komentarz
wielu ludzi klub ktory kiedys był bohaterem transferu Mistrza Swiata ...dzisiaj walczy o przetrwanie,trzymam lublinianie za was kciuki ,aby wam sie udało przetrwac -
sympatyk żu-żla Zgłoś komentarz
nikomu nawet grosza nie podarowała, Więc wejścia do ligi może w nadchodzącym sezonie nie być , Za pewnie należało by zrobić jak Opole lub Częstochowa. rok karencji oraz inna nazwa klubu, zacząć 2017 r . Przez rok szkolić swoich juniorów organizowanie zawodów tak jak powyżej wymienione prze zemnie kluby prowadziły. Powodzenia życzę wyjścia z impasu, dogadania się sponsorem tytularnym i sponsoring duży,. Niech ten klub zasłużony dla żużla Polskiego dalej istnieje ,fani Lubelscy niech nadal się cieszą swoim klubem, -
łooStry Zgłoś komentarz
Widać było dziś jak można zorganizować żużel! Trzeba mieć twarz i plecy w lublunie a sponsorzy Napewno się znajdą! -
Jacineo LBN Zgłoś komentarz
Ja tam wierzę że będzie dobrze , jak zawsze miasto pomoże , ostatnio Żuk coś tam bąkał że żużel w lublinie to jak sport narodowy niemal , to i pewnie kasą poratuje. -
Jack on tour Zgłoś komentarz
Czyli 2 drużyny raczej znikną z żużlowej mapy Polski (Gniezno, Lublin), a wróci Opole i Poznań. -
GO MOTOR GO Zgłoś komentarz
bardzo mało realistyczne więc mam nadzieje że klub upadnie. Wole żeby za rok ułożyć wszystko od nowa ale nie raz tak było że mieli za rok reaktywować żużel a nie mogli sie wyrobić w ciagu 5 lat... I pomyśleć że 3 lata temu byliśmy czołową drużyna I ligi, na stadionie zawsze 4+ tys ludzi zawodnicy którzy byli znani w całej Polsce a drużyna jeżdżąca z nami liczyła na jak najmniejszą porażke :( Oby Bóg mi dał doczekać czasów kiedy Motor Lublin będzie "ustawiał" wszystkie kluby w Polsce :) -
yes Zgłoś komentarz
Zła sytuacja Motorze. Myślę (chciałbym), że ostatecznie uda się wykaraskać z kłopotów. -
Krośnieński_Wilk Zgłoś komentarz
Mieć długi i jeszcze przed sezonem dawać za podpis zawodnikom nawet naszej armacie Wieczorkowi czy to jest mądre?no ale.. mam nadzieje że wystartujecie za rok pozdrawiam.