WP SportoweFakty: Grand Prix znów zawita na Stadion Narodowy. Wierzysz w zapewnienie organizatorów i to, że tym razem się uda?
Piotr Pawlicki: Nie wiem, czy wierzę. Chyba nie ma powodów do zmartwień, skoro organizatorzy zapewniają, że wszystko będzie w porządku. Przed nami drugie podejście do Grand Prix w Warszawie. Mam nadzieję, że udane.
W tym roku byłeś w stolicy. Jak zapadły ci w pamięci te zawody?
- Na pewno bardziej czułem samą otoczkę zawodów niż smak rywalizacji, bo startowałem z drugiej rezerwy. Teraz będzie zupełnie inaczej. Myślę, że gdy założę już kevlar, skoncentruję się tylko i wyłącznie na sobie. Będę chciał dobrze się bawić i godnie reprezentować Polskę.
Stadion Narodowy, tłum kibiców, głośny doping... To mobilizuje czy przytłacza?
- Dziś właściwie wszystkie turnieje Grand Prix odbywają się na takich stadionach. Warszawa jest oczywiście obiektem wyjątkowym. To może rodzić dodatkową presję, ale nie dla mnie. Najważniejsze jest to, żeby dobrze pojechać.
W przyszłym roku będziesz stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. To już do ciebie dotarło?
- Nie czuję wielkiego podniecenia. Cieszę się jednak, że udało mi się przejść od początku do końca wszystkie eliminacje. Radziłem sobie bez "dzikich kart". Wszędzie dostawałem się sam. To, że jestem w Grand Prix, zawdzięczam sobie, sponsorom oraz rodzinie.
Stawiasz sobie konkretne sportowe cele?
- Chcę się dobrze bawić!
Planujesz w przyszłym sezonie zmiany w kalendarzu startów w związku z uczestnictwem w GP?
- Liczę, że zostanę w moich obecnych zespołach. Jeżeli Unia Leszno będzie chciała Piotrka Pawlickiego, to dalej będą dla niej jeździł, bo spośród polskich klubów to ona jest dla mnie najważniejsza. Zobaczymy, jak będzie. Wszystko zależy od zarządu klubu.
Planujesz sprzętowe innowacje, którymi zaskoczysz w GP?
- Raczej do wszystkiego będę się przygotowywał tak samo, jak w poprzednim sezonie. Grand Prix to oczywiście trochę inna rywalizacja, czego zasmakowałem w Toruniu. W Ekstralidze jeżdżą jednak ci sami zawodnicy, biegi są mocne i potrafię je wygrywać. Jestem dobrej myśli. Wielkich zmian nie będzie.