Zbigniew Suchecki: Wsadzałem głowę tam, gdzie inny by nogi nie wsadził

Zbigniew Suchecki ma za sobą całkiem udany sezon. Reprezentant Łączyńscy-Carbon Startu Gniezno wywalczył w tegorocznych rozgrywkach średnią biegopunktową równą 1,750. Jest to 26. rezultat w zestawieniu najskuteczniejszych jeźdźców Nice PLŻ.

WP SportoweFakty: Przed sezonem powiedziałeś, że czasem lepiej zrobić jeden krok w tył, by następnie wykonać kilka w przód. Myślisz, że udało się zrealizować ten plan? 
Zbigniew Suchecki:

Ciężko powiedzieć. Generalnie muszę przyznać, że ten sezon był dla mnie niezły. Z tym że miałem zbyt wiele kontuzji, które mnie wyhamowywały. Kiedy już nabrałem pęd i nawet po przegranym starcie potrafiłem ostro jechać - przy płocie czy krawężniku. Wsadzałem głowę tam, gdzie inny by nogi nie wsadził. Później przytrafiały się "dzwony", co mnie zatrzymywało. Oby tylko nie było tych kontuzji. Tak naprawdę, to ten sezon nie był zły. Myślę, że są jakieś nowe doświadczenia.

W Pile zaliczyłeś mały "dołek", jeśli chodzi o formę. W niedzielę natomiast znowu pojechałeś na wysokim poziomie. 
 

- Ogólnie i w Pile, i dzisiaj było ciężko. Jestem bardzo rozbity. Tak naprawdę, to jazda sprawia mi dużo kłopotów. Na każdej małej dziurce czuję gnaty. To jest ten problem. Myślę jednak, że to tylko kwestia odpoczynku i wszystko mi minie.

Planujesz jakieś zabiegi rehabilitacyjne? W jaki sposób masz zamiar powrócić do pełni sił?

- W tym tygodniu miałem sporo zabiegów, także trzy dni pod rząd przechodziłem taką zdrową kurację. Pomogło mi to. Już na treningach w czwartek i piątek czułem się lepiej. Mimo tego, w tym przypadku nic nie pomoże lepiej niż czas. Sądzę, że jakieś trzy tygodnie - miesiąc i praktycznie nie będzie w ogóle problemu. Do okresu przygotowań do kolejnego sezonu spokojnie, "na luzaku", sobie podejdę.

Rozumiem, że meczem z Polonią zakończyłeś już starty w tegorocznym sezonie. Czy może masz jeszcze jakieś plany?

- Generalnie może jeszcze wezmę udział a jakichś towarzyskich zawodach. Otrzymałem zapytania, na które do tej pory nie odpowiedziałem. Zobaczę. Przypuszczam jednak, że zakończę ten sezon, bo za bardzo mnie wszystko ciągnie w plecach.

- Jestem bardzo rozbity - przyznał Zbigniew Suchecki.
- Jestem bardzo rozbity - przyznał Zbigniew Suchecki.

Masz już jakieś plany na przyszły sezon? Rozważasz przedłużenie kontraktu z gnieźnieńskim klubem?

- Na razie nie wiem. Zobaczymy.

Wiem, że w twoim teamie pracowali tata i brat. Jak się układała wasza współpraca? 

- Brat jest moim mechanikiem odkąd zacząłem jeździć na żużlu. W związku z tym rozumiemy się bez słów. Ojciec też pomaga. Czuwa nad kwestiami regulaminowymi - przed biegiem motocykl musi szybciej stać w wyznaczonym polu, to on w tym czasie musi zajmować się drugim. Jednak te dwie osoby się przydają bardziej. Ojciec z bratem są ze mną, za co bardzo im dziękuję. W tym roku pomagali mi jak się tylko dało. Czasami mnie pakowali do busa, gdy przydarzyła się jakaś "gleba". Ogólnie ten sezon będę wspominał całkiem nieźle.

Jak wyglądały kwestie sprzętowe? Nad silnikami pracowałeś samodzielnie?

- Generalnie w tym sezonie jeździłem tylko i wyłącznie na swoich silnikach. Chyba z dwanaście ich przerzuciłem. Jak któryś się zajechał, to brałem następny, bo za bardzo na inwestycje nie mogłem sobie pozwolić. W związku z tym brałem kolejne, które były już wcześniej przygotowane. Spisywały się całkiem nieźle. Kwestia odpowiedniego ustawienia i fajnie się jechało.

Podczas niedzielnego meczu mieliście dobre wsparcie ze strony fanów. To was na pewno w jakimś stopniu poniosło do triumfu nad pilską Polonią i osiągnięcia celu, jakim jest utrzymanie się w Nice Polskiej Lidze Żużlowej.

- Dokładnie. Czuć było tą chęć, już nawet podczas meczu w Pile. Jak widziałem tę euforię kibiców, kiedy wynik był dla nas dobry, to dawało dodatkowego kopa. Fajnie było to zobaczyć.

[b]Rozmawiał Mateusz Domański

[/b]

Źródło artykułu: