Młodzieżowcy przygotowali swoje bagaże. Mogłoby się wydawać, że to błahostka, jednak w rzeczywistości tak łatwo nie było. Każdy z naszych zawodników miał do dyspozycji skrzynię o wymiarach 180 na 100 centymetrów. Utrudnieniem były nie tylko małe rozmiary. Prócz tego, Polacy musieli się zmieścić w limicie 300 kg, bowiem jedynie za tyle płaci organizator. Trzeba nadmienić, iż sama skrzynia ważyła... 80 kg. Łatwo można zatem obliczyć, że jeźdźcy mieli do wykorzystania tylko 220 kilogramów. Warto podkreślić, iż uczestnicy cyklu Grand Prix dysponowali dwukrotnie większymi bagażami.
PZM zapłacił za wynajęcie jednej skrzyni 2500 złotych. Jest to dość korzystna cena, biorąc pod uwagę, że BSI wyceniło takową usługę na 3000 euro. Wróćmy jednak do samego pakowania. Pierwsze problemy napotkały Piotra Pawlickiego. Wychowanek leszczyńskich Byków włożył do opakowania dwa motocykle oraz niezbędne akcesoria, po czym waga pokazała... 410 kg. Finalnie każdy z reprezentantów Polski miał pewne kłopoty i był zobligowany do zrezygnowania z niektórych elementów swojego wyposażenia.
Co ostatecznie udało się zmieścić? Po dwa kompletne motocykle (158 kg), dwa koła (20 kg), dwie dodatkowe opony (8 kg), dwie dmuchawy (20 kg), kaski, okulary, trochę narzędzi, skrzynkę i torbę.
Polska reprezentacja leci w środę z Warszawy, przez Dubaj, do Melbourne. W Australii nasi zawodnicy będą w czwartek wieczorem. Przypomnijmy, że powołani na finał Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów zostali Piotr Pawlicki, Bartosz Zmarzlik, Paweł Przedpełski, Maksym Drabik oraz Adrian Cyfer. Zawody te odbędą się 31 października w Mildurze.
Źródło: polskizuzel.pl