Janusz Kołodziej: Miałem wątpliwości, ale chcę nadal pomagać

Janusz Kołodziej jest zadowolony z warunków kontraktu, który podpisał z Unią Tarnów. - Po odejściu Martina miałem wprawdzie wątpliwości, ale nie trwało to długo - wyjaśnia zawodnik.

- Pochodzę z Tarnowa i jeżdżę w tym klubie od lat. Przez cztery ostatnie sezony zdobywałem z tym zespołem medale. Trudno byłoby mi pogodzić się z odejściem. Mam świadomość, że sytuacja kadrowa Unii może być jeszcze trudniejsza. Trzeba jednak pamiętać, że już w minionych rozgrywkach nie było dream-teamu, a udało się osiągnąć sukces. Teraz wcale też nie musi być tak źle. Martina będzie mi bardzo brakować, ale na pewne rzeczy obaj nie mieliśmy wpływu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Janusz Kołodziej.

Żużlowiec przyznaje, że zakończenie współpracy z Martinem Vaculikiem wzbudziło u niego pewne wątpliwości co do przyszłych startów w Tarnowie. - Ale nie miałem ich długo. W osobistej rozmowie z Martinem wszystko sobie wyjaśniłem. Niestety, będziemy po kilku latach jeździć oddzielnie. Wziąłem pod uwagę wszystkie argumenty za i przeciw. Jasne, że mogłem jeździć w drużynie, która pewnie zdobyłaby medal. Teraz takiej pewności nie mam, ale chciałem być w domu i nadal pomagać klubowi. Dzięki temu będę mógł też lepiej doglądać swoich podopiecznych. Ogromne znaczenie miała także bardzo dobra współpraca z Grupą Azoty. Relacje z klubem są poprawne. To wszystko sprawiło, że podpisałem dobry kontrakt. Jestem z tego bardzo zadowolony - podkreśla Kołodziej.

Zawodnik tarnowskich Jaskółek ma świadomość, w przyszłym sezonie na jego barkach może spoczywać jeszcze większa odpowiedzialność. - Tak może być, ale niczego bym teraz nie przesądzał. Na wynik składa się cały zespół, a tarnowska drużyna nie musi być przecież słaba. Dopiero zaczynamy budowę zespołu. Liczę na to, że uda się złożyć ciekawą ekipę. Chciałbym, żebyśmy nadal walczyli o jak najwyższe cele. Nie ma sensu myśleć o medalach. Przed tym sezonem nikt tego nie robił, a wszyscy wiemy, jaki był efekt - dodaje na zakończenie Kołodziej.

Źródło artykułu: