Klub, który startował w ostatnim sezonie w Polskiej 2. Lidze Żużlowej, znajduje się obecnie pod ścianą. Wszystko z powodu zaległości finansowych względem żużlowców, Urzędu Skarbowego i innych wierzycieli.
Prezes klubu, Andrzej Zając zaznacza, że KMŻ Motor Lublin nie złożył jeszcze broni. - Mamy czas do końca listopada, by coś w tej sprawie zdziałać. Jak wspominałem już wcześniej, miasto zaznacza, że nie ma obecnie pieniędzy, aby nam pomóc. W tej chwili ratunkiem byłyby pieniądze ze strony sponsora - przyznał przedstawiciel klubu. - Gdyby udało nam się pozyskać sponsora tytularnego, który wyłoży 300 tysięcy złotych, to bylibyśmy uratowani. Uważam, że byłyby to dobrze zainwestowane pieniądze. Sponsor miałby dobrą reklamę, a my moglibyśmy przystąpić do kolejnych rozgrywek ligowych - dodał.
Sytuacja KMŻ Motoru Lublin wyjaśni się w ciągu najbliższych trzech tygodni. Jeśli klub nie znajdzie środków na spłatę zadłużenia, nie będzie mógł liczyć na otrzymanie licencji i start w lidze.
- Rozmawiamy obecnie z jedną poważną firmą, ale dopiero w połowie listopada odbędzie się spotkanie wspólników, na którym zapadnie decyzja o wsparciu lub jego braku dla naszego klubu. Trzy tygodnie, jakie dzielą nas do końca listopada to niewiele, ale może uda się w tym czasie coś zdziałać - podsumował prezes Zając.
dla żużla w Lublinie lepiej będzie jak obecny Quasiklub zniknie z mapy Polski, a za 2 lata sytuację ogarnie ktoś kumaty i nie skomp Czytaj całość