- Każda praca jest ważna i każdą pracę trzeba szanować. Miałem po tym sezonie trochę problemów finansowych i zapewne dlatego Witold Skrzydlewski wyszedł z propozycją pracy dla mnie i pomocy w sprzedaży kwiatów. Doceniam to i dziękuję! Wstawanie o szóstej rano i intensywność pracy w firmie z Łodzi dała mi dodatkową motywację do przygotowań przed nowym sezonem. Aż chce się wsiąść jak najszybciej na motocykl. Teraz wróciłem do siebie do Bydgoszczy i może tutaj wkrótce znajdę sobie dodatkowe zajęcie, żeby zarobić parę złotych. Codziennie mam treningi - biegam, jeżdżę na crossie, boks, skakanka, siłownia - powiedział wychowanek bydgoskiej Polonii w rozmowie z oficjalną stroną Orła Łódź.
24-latek chciałby do sezonu przygotowywać się także ze swoim macierzystym klubem. - Gdyby nie słowo dane Witoldowi Skrzydlewskiemu, może bym miał miejsce w składzie tego klubu. Ale ja obiecałem, że zostanę w Łodzi i chcę jeździć w Orle! Dostałem od losu szansę w postaci pomocy od tego człowieka i bardzo bym chciał jak najlepiej się za to odwdzięczyć. Miałem teoretycznie perspektywę jazdy w Poznaniu, teraz się okazuje, że klub może nie wystartować w lidze - przyznał.
Adamczak liczy na udany początek sezonu i wywalczenie miejsca w składzie łódzkiej drużyny. Żużlowiec pozyskał nowego sponsora i ma być do sezonu sprzętowo i fizycznie przygotowany bardzo dobrze. Miniony sezon 24-latek zakończył przedwcześnie z powodu kontuzji. - Po kontuzji odniesionej w tym sezonie czasami w nocy budzę się z odrętwiałą szyją, ale szybki masaż i wszystko wraca do normy. Najważniejsze, że nie przeszkadza mi to w jeździe. To będzie dla mnie przełomowy sezon. Albo udowodnię sobie i innym, że jestem w stanie ścigać się na niezłym poziomie, albo pozostanie ligowa szarzyzna i starty w drugiej lidze, o ile oczywiście taka będzie funkcjonować - stwierdził żużlowiec.
Źródło: orzel.lodz.pl