Dawid Lampart chce nadal startować w Ekstralidze. Zawodnik zmieni klub?

Wielce prawdopodobne, że klub ze stolicy Podkarpacia nie otrzyma licencji na starty w przyszłorocznej PGE Ekstralidze. Celem Dawida Lamparta są dalsze występy w najsilniejszej lidze świata i niewykluczone, że zawodnik zmieni barwy klubowe.

Stal Rzeszów po sportowej walce utrzymała się w PGE Ekstralidze. W trakcie sezonu objawieniem drużyny okazał się 25-letni Dawid Lampart. Wychowanek miejscowego klubu był najlepszym Polakiem w szeregach Żurawi i walnie przyczynił się do utrzymania drużyny w najsilniejszej lidze świata. Szczególnie imponująco wygląda dorobek Lamparta na rzeszowskim torze, gdzie osiągnął średnią biegową równą 1,971 punktu. - Sezon był, jaki był. Uważam, że na domowym obiekcie osiągałem dobre wyniki. Nieco gorzej było na wyjazdach. Wyciągnę z tego wnioski. Czuję się na siłach, by w dalszym ciągu startować w Ekstralidze. To mnie nie przeraża - zaznacza żużlowiec.

W trakcie sezonu wychowanek Stali Rzeszów zasłynął z błyskotliwych wyjść spod taśmy, zarówno w meczach domowych jak i wyjazdowych. Na rzeszowskim torze potrafił także bezbłędnie obierać optymalne ścieżki. Pod koniec sezonu poprawie uległa dyspozycja zawodnika na obcych torach. Lampart przyznaje, że efektem lepszej jazdy na wyjazdach były starty w lidze duńskiej. - Gdybym w pierwszych meczach wyjazdowych dowoził te pozycje, które miałem na trasie, to byłoby dobrze. Z początku brakowało mi jazdy. Kiedy zaczęła się liga duńska, było już lepiej. Ale wtedy skończyły się mecze wyjazdowe w polskiej lidze. Bardzo zależy mi na tym, by  znaleźć jak najwięcej jazdy za granicą. Jestem już dogadany w lidze duńskiej. Mam wielką nadzieję, że uda mi się też znaleźć klub w Anglii i tej jazdy będzie naprawdę sporo - przyznaje Lampart, który w październiku ponownie został nowym rekordzistą toru przy ul. Hetmańskiej.

W ostatnich tygodniach przyszłość czarnego sportu w Rzeszowie stanęła pod ogromnym znakiem zapytania. Klub ma blisko 2 miliony złotych długu, który musi spłacić do końca listopada. Choć wiadomo, że problemy finansowe w stolicy Podkarpacia nie wzięły się z dnia na dzień, to w trakcie sezonu zawodnicy PGE Stali nie skarżyli się opinii publicznej na zaległości przy wypłatach. Nie odmawiali też udziału w meczach. - Nie chciałbym się wypowiadać na temat finansów i zaległości. Tym zajmuje się mój sponsor i menadżer Hubert Banbor z firmy Betad Leasing. Gdyby nie jego pomoc i wsparcie, to ciężko byłoby dokończyć sezon. Wielkie słowa uznania należą się też reszcie moich sponsorów, którzy bardzo mi pomagali i wierzyli w to, że będzie dobrze - mówi Lampart.

Jeśli Andrzej Łabudzki do 30 listopada nie spłaci zobowiązań względem zawodników, to w przyszłym sezonie klub z Rzeszowa może nie tylko nie otrzymać licencji na starty w Ekstralidze, ale także zniknąć z żużlowej mapy Polski. Jedną z opcji alternatywnych jest podpisanie ugód, które mogłyby przesunąć termin spłaty zaległości nawet o kilka miesięcy. Ale na taki rozwój wydarzeń nie chcą się zgodzić zawodnicy. - Nie wiem do końca, co dzieje się w klubie. Ciężko mi na tą chwilę coś powiedzieć. Myślę, że to kwestia tygodnia i wszystko się wyjaśni. Jeśli sprawdziłby się ten czarny scenariusz, to będę musiał sobie jakoś poradzić. Nie chcę jeździć w I czy II lidze. Moim celem jest dalszy rozwój w Ekstralidze - zakończył popularny "Lampcio".

Źródło artykułu: