Żeby zarobić będzie walczyć w MMA. Kariera młodego żużlowca pod znakiem zapytania

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Gino Manzares
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Gino Manzares

Młody amerykański żużlowiec, Gino Manzares, jest w kiepskiej sytuacji. - Nie mam pieniędzy aby kontynuować karierę - mówi 22-latek i zapowiada, że od dwóch miesięcy przygotowuje się do... walk w MMA.

W tym artykule dowiesz się o:

Żużel w USA przechodzi poważny kryzys. Co prawda od wielu lat na topie znajduje się Greg Hancock, ale doświadczony żużlowiec w czerwcu skończy 46 lat. Następców "Grina" czy jego kolegów z lat 90. - Billy'ego Hamilla i Sama Ermolenki niestety nie widać. Oczekiwaniom nie sprostali Billy Janniro i Ryan Fisher, następnie rzeczywistość storpedowała zapędy Ricky'ego Wellsa, a teraz los stawia przeszkody przed Gino Manzaresem.

22-latek nigdy nie osiągał sukcesów na arenie międzynarodowej, ale ostatnio był największą nadzieją amerykańskiego speedwaya. Uczeń Grega Hancocka, który to jest dla Manzaresa idolem i wzorem do naśladowania. W ubiegłym roku młody zawodnik miał okazję startować ze swoim mistrzem w Speedway Best Pairs Cup i choć w dwunastu wyścigach (dwie rundy) zdobył tylko pięć punktów z bonusem, pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. - Lubię tego dzieciaka! Ma niesamowite serce i jest wielce zainspirowany do jazdy. Chce wygrywać. Pokazał, że jest gotowy, by ścigać się z czołówką - komplementował Hancock.

Teraz jednak dalsze losy Manzaresa w żużlu stanęły pod znakiem zapytania. 22-latek zakomunikował na Twitterze, że walka w MMA może być jedyną szansą na znalezienie środków do kontynuowania jazdy na motocyklu. - Chcę się ścigać, a nie walczyć! Nie mam jednak wyboru, bo naprawdę nie chcę rezygnować z żużla - tłumaczy. Okazuje się jednak, że to niejedyne problemy Amerykanina.

Greg Hancock i Gino Manzares podczas Speedway Best Pairs Cup
Greg Hancock i Gino Manzares podczas Speedway Best Pairs Cup

WP SportoweFakty: Od kilku lat bronisz barw Stanów Zjednoczonych w Pucharze Świata, ale w ubiegłym roku miałeś okazję wystartować w parze z Gregiem Hancockiem w Speedway Best Pairs Cup. Jak wpłynęła na ciebie tak bliska współpraca z twoim idolem?

Gino Manzares: To zawsze jest niesamowite doświadczenie i ogromny honor ścigać się z Gregiem. Bardzo go szanuję i takie szanse to dla mnie niezwykłe przeżycie. Poprzedni sezon był pełen doskonałych okazji do nabrania doświadczenia i na pewno moja żużlowa wiedza mocno się rozrosła po odjechaniu tych międzynarodowych turniejów.

Nie zdobyłeś podczas nich zbyt wielu punktów, ale sam Hancock bardzo chwalił twoje zaangażowanie.

- Bardzo się cieszę, że mnie wspierał podczas tych zawodów. Greg doskonale wie jak bardzo tego potrzebowałem. To była dla mnie dobra szkoła i wyniosłem z tego wiele pozytywów. Wiem, że absolutnie za każdym razem muszę podchodzić do zawodów maksymalnie przygotowany i być w tym konsekwentny, bo tylko tak zasłużę na zaufanie odpowiednich osób. Nikt mi nic nie da za darmo.

Sponsorzy to istotna kwestia. Czy występ w takich turniejach pomógł ci w ich szukaniu?

- Niestety póki co nie mogę nic w tej kwestii powiedzieć, bo nie pozyskałem jeszcze sponsorów na nowy sezon. Ponadto utraciłem swojego głównego sponsora, więc jestem w nieciekawej pozycji.

Na jednym z portali społecznościowych napisałeś, że alternatywą może być... walka w MMA.

- Tak, to prawda. Jestem w drugim miesiącu mojego obozu treningowego. Bez zaplecza sponsorskiego nie będę w stanie się ścigać. Planuję zacząć walczyć po zakończeniu obozu, który będzie trwać pół roku. Żeby profesjonalnie do tego podejść, muszę być odpowiednio przygotowany.


Dla kibiców żużla to musiała być szokująca wiadomość. Dlaczego akurat MMA? Masz jakieś doświadczenie w tym sporcie?

- Oczywiście. Walczę w różnych odmianach sportów walki odkąd skończyłem pięć lat, więc jestem bardzo doświadczony. Mój rekord w amatorskich walkach MMA wynosi 11-1. Zakończyłem jednak przygodę z tym sportem w 2013 roku, gdy postanowiłem w stu procentach skupić się na żużlu. Jeśli z kolei nie uda mi się znaleźć sponsorów i klubu, to nie będę miał wyjścia i będę musiał wrócić do MMA na stałe.

Jakie sporty walki uprawiałeś w przeszłości?

- Gdy miałem pięć lat występowałem w zawodach taekwondo. Trzy lata później zająłem się z kolei boksem. W liceum uprawiałem wrestling, a w wieku 15 lat zacząłem amatorsko walczyć w MMA.

Żużlowcy to raczej drobni ludzie. W jakiej kategorii wagowej przyjdzie ci rywalizować?

- Aktualnie celuję w kategorie 135 (ok. 61 kg) i 145 funtów (ok. 65 kg), jednak tak naprawdę wszystko będzie zależeć od tego, ile będę ważyć po zakończeniu obozu treningowego. Na tę chwilę nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie będę walczyć.

Sześć miesięcy treningów to sporo. Wychodzi na to, że zaczniesz rywalizować dopiero w kwietniu.

- Jeśli mam być szczery, to celem rzeczywiście jest przebrnięcie przez cały półroczny obóz, ale zacznę walczyć w momencie, w którym będę się czuć do tego gotowy. Poza tym na profesjonalnych zawodników sportów walki jest dużo większy popyt. Uważam, że łatwiej będzie mi znaleźć sponsora walcząc niż ścigając się.

To nie koniec twoich kłopotów. Na twojej stronie internetowej wyczytałem, że masz problemy z wizą.

- Żeby otrzymać nową wizę i wrócić do Anglii muszę zakończyć zmagania o mistrzostwo USA w pierwszej czwórce. Moim celem jest jazda w Elite League. Wykonuję teraz naprawdę bardzo ciężką pracę i jestem pewny siebie. Mam nadzieję, że to mi pomoże przy szukaniu nowego klubu.

To trochę dziwne, bo przecież w barwach Ipswich Witches odjechałeś kilka naprawdę dobrych spotkań, byłeś solidnym punktem swojego klubu. Jesteś zadowolony z tych rezultatów?

- Nic wielkiego nie osiągnąłem, a do tego miałem problemy z kontuzją barku, która w trakcie sezonu się odnowiła. Poza tym okazało się, że moja średnia nie spełniła wymagań do otrzymania nowej wizy. Własnie dlatego dostałem taki wymóg w związku z mistrzostwami USA. Nie do końca się z tym zgadzam, no ale takie są zasady w brytyjskim speedwayu i nie mam zamiaru z tym walczyć. Zdobyłem dla swojego klubu naprawdę dużo punktów, ale niestety przez urazy opuściłem też prawie połowę spotkań.

Czeka cię bardzo trudne zadanie. Masz zamiar zarabiać walcząc, a przecież w końcu będziesz musiał też przystąpić do krajowych mistrzostw. Na kiedy AMA (amerykańska federacja - przyp. red.) wyznaczyła datę pierwszej rundy?

- Federacja nie wyznaczyła jeszcze terminów mistrzostw. Zamierzam jednak wszystko zaplanować tak, aby moje walki odbywały się w przerwach między zawodami żużlowymi. To rzeczywiście trudna sprawa, ale muszę to dobrze rozplanować.

Czy to oznacza, że żużel zejdzie na dalszy plan? Na pewno przydałbyś się reprezentacji USA w Pucharze Świata.

- Absolutnie nie zamierzam zawieszać swojej kariery. Będę ścigać się tak często, jak to tylko będzie możliwe. Wystąpię w Drużynowym Pucharze Świata i we wszelkich turniejach indywidualnych, w jakich będę mógł. No i oczywiście w mistrzostwach USA.

Myślałeś może o takich kierunkach jak Szwecja lub Polska?

- Póki co nie było żadnych wyraźnych sygnałów z tych stron. Tak jak jednak powiedziałem, teraz mam czas aby pokazać jak bardzo zasługuję na swoją szansę. Ja naprawdę chciałbym tylko móc się ścigać. Nie chcę walczyć.

Rozmawiał Krzysztof Wesoły

Polska - Macedonia. Kamil Syprzak: Francja takie błędy wykorzysta

Źródło artykułu: