Po bandzie (34): Tym razem nie poprę zawodników. Cegielski nie jest prorokiem (felieton)

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski

- Czas bankomatów już minął. Nie zamierzam tym razem popierać zawodników. A pan Cegielski nie jest dla mnie prorokiem - pisze w swoim felietonie Witold Skrzydlewski, który odnosi się do mniejszych płatności dla zawodników przy porażkach 1:5.

W tym artykule dowiesz się o:

Tym razem nie poprę zawodników. Cegielski nie jest prorokiem

Trwa dyskusja, czy płacić zawodnikom 25 proc. stawki za jeden punkt zdobyty w wyścigach zakończonych wynikiem 5:1 lub 1:5. Kompletnie jej nie rozumiem. Jeśli schudnę 50 kilogramów, to równie dobrze ja będę w stanie zdobyć to jedno "oczko". o które teraz trwa taka wojna. Dla zawodowca to przecież coś, co dostaje z urzędu. Nie wiem, o co chodzi zawodnikom. Czas bankomatów w żużlu już się skończył. Tym razem zgadzam się z większością i żużlowcy wyjątkowo nie mogą liczyć na moje poparcie.

Niektórzy mówią, że przepis nie uderzy w zawodników z Ekstraligi, ale w tych, którzy na co dzień i tak zarabiają mało w niższych ligach. To ciekawe. Swego czasu jeden z żużlowców mówił, że koszt zdobycia jednego punktu to 500 zł. Jeśli ktoś planuje wykręcić w meczu jedno lub dwa "oczka" i za każde skasować po dwa tysiące złotych, to i tak jest sporo do przodu.

Czytałem wypowiedź pana Cegielskiego, który twierdzi, że nowy zapis w regulaminie doprowadzi do większej liczby niebezpiecznych sytuacji na torze. Osobiście twierdzę, że każdy żużlowiec powinien mieć ambicję. Jeśli ktoś wyjeżdża na tor, to powinien myśleć o robieniu widowiska i zdobywaniu jak największej liczby punktów. Wszyscy powinni używać jednak przy tym mózgu i robić to, na co pozwalają im ich umiejętności. Bardzo nie lubię sprowadzania wszystkiego do kontuzji i wypadków. Tak jest najłatwiej. Kilka rzeczy chciałbym wszystkim przypomnieć.

Pierwsza to zmiana tłumików. Ta pierwsza, kiedy wprowadziliśmy urządzenia nieprzelotowe, miała doprowadzić do zatrzęsienia kontuzji. Wróciliśmy do starych i okazało się, że wcześniej urazów było mniej. Zawodnicy jak nigdy przewracali się tymczasem w ubiegłym roku. Z całym szacunkiem dla pana Cegielskiego, ale jak prześledzę niektóre wydarzenia z ostatnich lat, to nie jest on dla mnie w tej kwestii żadnym prorokiem. Z góry zakłada, że będą kontuzje. To niezrozumiałe.

Inna sprawa, że jego stanowisko mnie nie dziwi. Jest w końcu reprezentantem interesów żużlowców. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na rolę pewnej grupy ludzi w środowisku żużlowym. Chodzi mi o pseudo menedżerów, którzy żyją z zawodników. To właśnie im sugeruję, żeby trochę odpuścili swoim klientom. Wtedy z pewnością okaże się, że żużlowcy mają więcej pieniędzy. Przecież ci ludzie nie wykonują swojej pracy za przysłowiowe "dziękuję". Oni doją kasę z każdego punktu, który jest zdobywany na torze. To zatem normalne, że chcą jak najwyższych stawek. Zresztą, czy pan Cegielski przypadkiem też nie jest menedżerem jednego z zawodników? A jeśli tak, to czy pracuje społecznie?

Od razu chcę jednak zaznaczyć, że nie jestem zwolennikiem, by iść zbyt daleko ze zmianą regulaminu. W tym przypadku chcę odnieść się do propozycji pana Przemysława Termińskiego, który zaproponował, żeby nie płacić za bonusy. Tego pomysłu nie popieram. Uważam, że zakłócilibyśmy dobre relacje pomiędzy zawodnikami i zepsuli atmosferę w zespołach. Takim rozwiązaniom mówię "NIE".

Witold Skrzydlewski 

Zobacz więcej felietonów Witolda Skrzydlewskiego ->

Źródło artykułu: