Upadki klubów "ratują" rynek transferowy

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski

Brak licencji dla trzech klubów spowodował, że "zwolniono" ponad dwudziestu wartościowych zawodników. Czy pozostałe kluby wykorzystają ten fakt?

Kontrakty aż dziewiętnastu zawodników zostały uwolnione w związku z decyzją Komisji Licencyjnej o nieprzyznaniu licencji na sezon 2016 klubom z Gniezna, Ostrowa i Lublina. Dziewiętnastu zawodników startujących w minionym sezonie w tych drużynach może zasilić szeregi innych drużyn. Gdyby jednak wziąć pod uwagę wszystkich zawodników, którzy przynajmniej raz wystąpili w barwach tych klubów, to ich liczba wzrośnie do ponad czterdziestu. Teoretycznie daje to duże pole manewru. W praktyce jest ono niewielkie, bo liczba drużyn w stosunku do poprzedniego sezonu zmieni się zaledwie o jedną ekipę. Choć odeszły trzy, to po rocznej karencji wracają drużyny z Częstochowy i Opola.

O tym, że wartościowych zawodników jest coraz mniej i kluby większą wagę powinny przywiązywać do szkolenia młodzieży, piszemy od dawna. Teraz przemawiają za tym także statystyki. Za wartościowego można uznać tego zawodnika, który średnio przywozi co najmniej dwa punkty w biegu. Oznacza to, że stać go przynajmniej na rozdzielenie pary przeciwnika. Tymczasem jak prześledzimy statystyki poszczególnych lig, to dojdziemy do wniosku, że takich żużlowców jest mało. W Ekstralidze zaledwie 16 zawodników osiągnęło średnią 2,000 i wyższą. Daje to po dwóch jeźdźców na każdą z drużyn w sytuacji, gdy potrzeba trzech prowadzących parę. Warto w tym momencie zaznaczyć, że nominalny spadkowicz - GKM Grudziądz nie miał w swoim składzie żadnego zawodnika, który przekroczył ten próg. Najbliżej był Artiom Łaguta (1,973).

Podobne dane uzyskamy, jeżeli połączymy statystyki żużlowców I i II ligi. Łączna liczba zawodników, którzy przekroczyli średnią 2,000 wynosi dwudziestu. To nie daje nawet dwóch na każdą z drużyn. W Nice PLŻ liderów z prawdziwego zdarzenia mieliśmy jedenastu. W PLŻ 2 tylko dziewięciu.

Paradoksalnie można postawić tezę, że upadek trzech klubów uratował rynek transferowy. Zespoły nie mogą liczyć na to, że nagle trafi do składu wartościowy zawodnik. Mogą jednak wybierać wśród żużlowców dających nadzieję, że być może zaskoczą w nadchodzącym sezonie. To jednak sytuacja przejściowa. Wszystko wskazuje na to, że od sezonu 2017 kluby z Gniezna, Ostrowa i Lublina wrócą na żużlową mapę Polski. Ma na nią powrócić także ekipa z Poznania. Rynek transferowy znacznie się skurczy, a to z kolei będzie sprzyjało większym oczekiwaniom finansowym zawodników. To kolejny sygnał dla klubów, że warto zwiększyć inwestycje w młodzieżowców. Zanim konieczne będzie zorganizowanie ligi w formie czwórmeczów.

Źródło artykułu: