Transfer Andrieja Karpowa do PGE Ekstraligi był sporym zaskoczeniem. Warto jednak podkreślić, że Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra nie był jedynym klubem, który chciał mieć w swoich szeregach tego żużlowca. Podobne plany miała Betard Sparta Wrocław. Karpowa wrocławianom polecił... Marek Cieślak. - Lubię dyskutować z Andrzejem Rusko na temat żużla. Czasami go odwiedzam i wtedy sporo rozmawiamy. Jakiś czas temu zapytał mnie, kogo poleciłbym mu do zespołu. Pytał mnie o Polaka i zawodnika zagranicznego. W tym pierwszym przypadku wskazałem na Woźniaka, a w drugim na Karpowa. Wrocławianie postawili na Szymona, a nad Ukraińcem się zastanawiali. Całe szczęście, że go nie wzięli. Cieszyłem się z tego, bo dzięki temu mógł go zakontraktować Falubaz - wspomina w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Marek Cieślak.
Ukrainiec był w ubiegłym sezonie zawodnikiem pierwszoligowej Wandy. Już wtedy zwrócił uwagę Marka Cieślaka, który stwierdził, że taki żużlowiec może mu się przydać w dalszej karierze trenerskiej. Karpow to w pewnym sensie jego wynalazek, ale doświadczony szkoleniowiec tak tego nie nazywa i zapewnia, że po raz kolejny doskonale wie, co robi. - Pamiętam ubiegłoroczny mecz w Krakowie. Karpow miał defekt na prowadzeniu w pierwszym biegu, a później wygrywał kolejne wyścigi z dużą przewagą. Dopiero w ostatnim występie przegrał z Michelsenem. Wtedy do niego poszedłem i powiedziałem, żeby dał numer telefonu. On pojechał też świetny spotkanie w Ostrowie, choć znowu miał pewne problemy sprzętowe. Prawda jest jednak taka, że szybko wpisałem go do swojego notesu. Czułem, że może mi się przydać, choć nie wiedziałem jeszcze, gdzie będę pracować - tłumaczy Cieślak. - Szukanie samych gwiazd do zespołu jest fajne, ale to nie zawsze się sprawdza. Jest wielu zawodników, którzy zyskują przy odpowiedniej obróbce i zaufaniu. Nie wszystko złoto, co się świeci - dodaje trener zielonogórzan.
Marek Cieślak zwraca uwagę, że jego nowy zawodnik ma jeden wielki atut, który jest bardzo istotny na torach PGE Ekstraligi. - Jest świetnym startowcem. Pod tym względem jest bardzo bystry. To już żużlowiec z doświadczeniem, który jest ciągle głodny sukcesów. Byłem z nim niedawno na obozie i uważnie go obserwowałem. To nie jest typ obiboka. Dobrze zorganizowany chłopak, który się nie oszczędza i chce pracować - wylicza atuty swojego podopiecznego Cieślak.
Ukrainiec musi jednak uporać się ze swoimi problemami. A te dotyczą zwłaszcza kwestii sprzętowych. W ubiegłym sezonie Karpow stracił w ten sposób sporo punktów. - Jego minusem są defekty. Miał ich mnóstwo, chyba osiem na prowadzeniu. Bez dwóch zdań musi poprawić sprawy sprzętowe. Pytałem go, czemu miał takie kłopoty, a on tłumaczył się problemami z prądem. Tak być nie może. Nie można tracić tylu pierwszych miejsc. Poza tym, ten chłopak musi trafić na swój grunt. Trzeba mu zaufać i dać pewność siebie. Tak samo było z Artiomem Łagutą, który był na wylocie z Bydgoszczy. Ja go wziąłem, bo wiedziałem, że może być u mnie najlepszy. Na dzień dobry dostał numer jeden. Odbudował się. Dziś chcą go prawie wszystkie kluby. Myślę sobie nawet, że powinien odpalać mi jakiś procent od swoich kolejnych kontraktów - żartuje Cieślak.
Czas pokaże, czy Marek Cieślak miał nosa, stawiając na Karpowa. W pierwszej kolejności były zawodnik krakowskiej Wandy będzie musiał wywalczyć sobie miejsce w składzie. Szkoleniowiec Ekantor.pl Falubazu jest przekonany, że Ukrainiec jest w stanie to zrobić. Czy Karpow będzie jednym z objawień nadchodzącego sezonu w PGE Ekstralidze?
Zobacz video: Jarosław Hampel znów chce walczyć o medale
Dobranoc!!!