Biorąc pod uwagę pięć minionych lat, to tylko w 2011 roku elitarny cykl rozpoczynał się pod koniec kwietnia. W innych przypadkach zmagania były inaugurowane znacznie wcześniej. Wyjątkiem jest ubiegłoroczne Grand Prix w Warszawie, które odbyło się 18 kwietnia.
Nadchodzącą edycję cyklu o mistrzostwo świata rozpocznie turniej w Krsko. Zawody zaplanowano na 30 kwietnia. - To dziwna sytuacja, bo zwykle cykl rozpoczynał się wcześniej, a od drugiej rundy tak naprawdę zaczynał się prawdziwy sezon. W tym roku jest inaczej i w Krsko można nabrać rozpędu na kolejne rundy - przyznał Greg Hancock na łamach swojej strony internetowej.
Amerykanin uważa, że późniejsze rozpoczęcie rozgrywek nie wpłynie na końcowy układ tabeli w cyklu. - Nie sądzę, by takie rozwiązanie wpływało na zdobycze punktowe zawodników. Gdy spojrzy się na wcześniejsze lata, to zawodnik, który wygrywał pierwszą rundę, nie zawsze miał potem udany sezon. To działa też w drugą stronę. Chris Holder słabo rozpoczął zmagania w cyklu, a potem wygrał mistrzostwo świata. Podobna sytuacja miała miejsce ze mną w 2014. Późniejsze rozpoczęcie rozgrywek nie robi różnicy - ocenił "Herbie".
Aktualny wicemistrz świata ma nadzieję, że uniknie błędów popełnionych przed rokiem i w sezonie 2016 powalczy o złoty medal w Grand Prix. - Zawsze, gdy wchodzę w sezon, myślę o tym, że jestem w 100 procentach przygotowany i gotowy do walki. Przed rokiem miałem jednak słaby początek i potem musiałem gonić rywali. Nie jest ważne, czy sezon zaczyna się w marcu, kwietniu czy jeszcze w innym miesiącu. Wszyscy skupiamy się na pierwszej rundzie i będziemy na nią maksymalnie przygotowani. Przed rokiem czułem się chyba zbyt dobrze na początku sezonu, za pewnie. W tym roku to już się nie powtórzy. Nigdy nie jest jasne, jak dobrze spisuje się dany zawodnik, dopóki nie zmierzy się on w wyścigu z trójką szybkich rywali - zakończył Greg Hancock.
Zobacz wideo: Krystyna Guzik w formie przed MŚ."Sama byłam w szoku"
{"id":"","title":""}