Przypomnijmy, że Greg Hancock podpisał dokument, na mocy którego bydgoszczanie mieli zrezygnować ze stosowania potrąceń za ewentualny spadek w rankingu. Było to jednak niezgodne z regulaminem. Klub przyznał się, że go złamał, zapłacił karę i ukarał Hancocka, obcinając mu wynagrodzenie, a ten teraz chciał odzyskać pieniądze. Trybunał PZM nie przyznał mu jednak racji. Takiego orzeczenia w tej sprawie spodziewali się działacze klubu.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę regulamin, to innego rozwiązania w tej sprawie nie było. O szczegółach mówić mi trudno, bo to nie ja zawierałem porozumienie z Hancockiem, które było przedmiotem tego sporu. Wiem jednak, że doszło do uchybień regulaminowych. To była próba obejścia litery prawa poprzez kombinacje polegające na podpieraniu się niezgłoszoną umową - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Władysław Gollob.
Hancock porozumienie z Polonią miał podpisać przed sezonem 2013. Jego sprawa została rozstrzygnięta dopiero teraz. Nowy właściciel bydgoskiego klubu ma na ten temat swoją teorię. - Tak wydarzyło się pewnie z prostego powodu. Hancock prawdopodobnie asekurował się dwuletnim okresem karencji. Po upływie tego czasu nie mógł być karany za podpisanie takiego porozumienia. Amerykanin przeciągnął te dwa lata i dopiero później wystąpił do Trybunału. Jego działanie było bardzo przebiegłe. Nie wiem, czy wymyślił to sam. Pewnie zrobili to prawnicy. To kolejna sprawa z udziałem tego żużlowca. Uważam jednak, że w jego postępowaniu jest zbyt dużo cwaniactwa. Poza oficjalnymi umowami stara się realizować rozliczenia pod stołem, które mają go dodatkowo wzbogacać. To jest działanie poza prawem i Trybunał pewnie zdawał sobie z tego sprawę. Moim zdaniem orzeczenie jest bardzo cenne. Okazało się, że nie ma mowy o dualizmie, a o jasnej interpretacji prawa. Kontraktowanie zawodników powinno odbywać się według ustalonych zasad, bo w przeciwnym razie wszelkie porozumienia wezmą w łeb. Nie może być tak, że każdy działa według swojego własnego programu. Hancock zarabia doskonale, a szukał jeszcze dodatkowych apanaży. Komentarz do tej sprawy może dotyczyć tylko płaszczyzny moralnej - przekonuje Władysław Gollob.