Kibice sportu żużlowego z niecierpliwością czekali na pierwsze ściganie. W sobotę zawodnicy rywalizowali w Wittstocku. Stawka była bardzo mocna, bo nie zabrakło w niej ścisłej światowej czołówki. Najlepsze oceny zebrał Nicki Pedersen, który wywalczył dwadzieścia punktów. Duńczyk wygrał sześć z siedmiu wyścigów i pokazał, że nawet do pierwszych startów podchodzi bardzo serio. Dużo słabiej pojechał jego rodak, a od tego sezonu klubowy kolega w Fogo Unii Leszno Peter Kildemand. Nie wygrał ani razu, tylko trzy razy mijał linię mety jako drugi. Poza tym przywiózł dwie jedynki i dwa zera. Na portalach społecznościowych od razu rozpoczęła się dyskusja na temat jego występu. W ocenie części fanów w miniony weekend słabo pojechał także Jason Doyle. Żużlowiec Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra w Ben Fund Bonanza zajął siódme miejsce z dorobkiem ośmiu punktów, ale stawka tego turnieju nie była zbyt silna. - Opinii na portalach społecznościowych jest rzeczywiście bardzo wiele. Na szczęście obok głosów pełnych obaw pojawiają się także wypowiedzi przepełnione zdrowym rozsądkiem - twierdzi Jacek Frątczak.
- Każdy doświadczony zawodnik planuje sobie dokładnie początek sezonu. W pierwszych zawodach najważniejsze jest ich przejechanie bez kontuzji. Bardzo często jeździ się na zupełnie innym, starym sprzęcie. Dziś naprawdę nie ma sensu wyciągać wniosków na podstawie punktów, które w miniony weekend zdobyli żużlowcy. To byłoby duże nadużycie. Dla zawodników to był po prostu zwykły trening. W przypadku Doyle'a pewnie chodziło też o sprawdzenie, jak czuje się na motocyklu w trakcie rywalizacji. Jest przecież po poważnej kontuzji i teraz kluczowe było przekonanie się, czy odczuwa jeszcze jakikolwiek ból - przekonuje były menedżer zielonogórskiego Falubazu.
Frątczak podkreśla zresztą, że część zawodników jeszcze długo nie będzie rywalizować na swoim najlepszym sprzęcie. Próba generalna nastąpi w jego ocenie dopiero przed startem rywalizacji w lidze polskiej. - W pewnym momencie zawodnicy będą musieli się zmobilizować, bo w wielu klubach dojdzie przecież do rywalizacji o miejsce w składzie. Tydzień, do dwóch przed startem ligi - to będzie ten moment, kiedy wszyscy wejdą na pełne obroty. Ważne jednak, żeby wtedy każdy miał za sobą dwa, trzy starty i pewność w jeździe. Wtedy zobaczymy, na co i kogo stać. Teraz na wystawienie ocen jest zdecydowanie zbyt wcześnie - dodaje na zakończenie Frątczak.