Jarosław Hampel potrzebuje wsparcia Falubazu. "Nie można wywierać presji"

Jarosław Hampel nie jest jeszcze gotowy do jazdy na żużlu. To spory problem dla Ekantor.pl Falubazu. - Klub nie powinien jednak przyspieszać jego powrotu na tor - twierdzi były menedżer zielonogórzan, Jacek Frątczak.

Zawodnicy Ekantor.pl Falubazu wyjechali na tor w czwartek. W pierwszych zajęciach po zimowej przerwie udziału nie wziął Jarosław Hampel, który przechodził w tym czasie konsultacje lekarskie w Poznaniu. Jego kość zrasta się prawidłowo, ale noga nie jest jeszcze gotowa do jazdy na żużlu. Kolejne badania mają odbyć się za trzy tygodnie. - Problem zawodnika polega na tym, że nie jeździ. Szczególnie po kontuzji pierwszy okres zajęć na torze jest bardzo istotny. Sparingi mają pomóc w nabraniu pewności i wejściu w sezon na równi z innymi żużlowcami. Jarka to ominie i deficyt będzie widoczny - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Jacek Frątczak.

Powrót Hampela na tor może się przeciągnąć. Nie wiadomo, kiedy zawodnik będzie mógł pomóc w swojej drużynie w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Były menedżer zielonogórskiej ekipy nie ma jednak wątpliwości, że niczego nie należy robić w pośpiechu. - Kluczowa faza sezonu dla Falubazu zacznie się wtedy, kiedy ruszy walka o play-offy. Lepiej w tej chwili oszczędzać nogę Jarka. On powinien być sprawny, kiedy będą ważyć się losy medali. Falubaz ma wysokie aspiracje i powinien być w czwórce, niezależnie od tego, kiedy do gry wróci Jarek - wyjaśnia Frątczak. - Sezon żużlowy trwa pięć, sześć miesięcy. Dochodzi w nim do mikrocykli. Może zdarzyć się tak, że Jarek wejdzie w sezon z deficytem startów i po kontuzji, ale trafi w dobry moment i zacznie budować formę, kiedy inni będą przemęczeni lub będą mieć kryzys z innego powodu - dodaje nasz rozmówca.

W ubiegłym sezonie Falubaz też czekał na zawodników, którzy nie zaczęli rywalizacji na początku rozgrywek. Tak było w przypadku Patryka Dudka i Darcy'ego Warda, ale ich sytuację trudno porównywać do tej, w której znalazł się Hampel. - Nie ma żadnej analogii. Wspólny mianownik polega na tym, że powrót na tor może nastąpić późno. W tamtych dwóch przypadkach nie wynikało to jednak z kontuzji - podkreśla Frątczak.

Były menedżer Falubazu wie, że klub znalazł się w trudnym położeniu. Dodaje jednak, że przed sztabem szkoleniowym i zarządem jest teraz bardzo odpowiedzialne zadanie. Do sytuacji Jarosława Hampela należy w jego ocenie podejść w rozsądny sposób, bo tylko to jest w stanie pomóc zawodnikowi. - Falubaz może zrobić jedną bardzo ważną rzecz: nie wywierać presji na zawodniku. Proszę mi wierzyć, że Jarek już teraz ma wystarczający stres, który wynika z faktu, że nie może jeździć. Widzi, że robią to inni, a on nie jest gotowy. Dla zawodnika to bardzo trudne. Trzeba mu powtarzać, że jest potrzebny na kluczową fazę sezonu, a nie potęgować napięcie tym, że uciekają mu kolejne mecze. Falubaz ma zastępstwo zawodnika i szerszą kadrę, więc należy podejść do tematu rozsądnie. Jestem przekonany, że ludzie w klubie rozegrają to dobrze i podejdą do tematu z dużym zrozumieniem. Za kilka tygodni dowiemy się więcej, a teraz trzymajmy za Jarka kciuki. Jemu trzeba kibicować, bo ktoś taki jak on jest potrzebny polskiemu żużlowi w tym sezonie - dodaje na zakończenie Frątczak.

Źródło artykułu: