Tunerzy dyktują warunki cenowe

Silniki GM mają niepisany monopol na rynku żużlowym. Nasz ekspert właśnie ten fakt wskazuje jako główny powód wysokich cen sprzętu.

W tym artykule dowiesz się o:

Marka GM jest monopolistą na rynku silników żużlowych, ale to tunerzy ustalają cenę za zakup sprzętu. - Nie ma sprzedaży detalicznej. Silnik musi przejść przez ręce tunera. Sam silnik nic nie znaczy, jeżeli nie zostanie odpowiednio dopracowany. To, że mamy tak wysokie ceny sprzętu to wina producentów. Gdyby sprzedawali oni silniki od razu gotowe do jazdy, to nie byłoby problemów. A niewiele osób wie, że silnik przychodzi w kartonie i jest w częściach - mówi mechanik jednego z najlepszych zawodników na świecie.

Na liście najpopularniejszych tunerów pierwsze miejsce zajmuje Jan Andersson. Co decyduje o wyborze danego tunera? - Wszystko zależy indywidualnie od zawodnika. To on określa tunerowi, jakie właściwości powinien mieć jego sprzęt. Tunerzy nie wypuszczą z hamowni silnika do momentu, aż wykresy nie wskażą parametrów, których oczekiwał zawodnik. Następnie sprzęt przechodzi praktyczne testy na torze. Jeżeli nie sprawuje się tak, jak zakładano, to wraca do tunera. Zawodnik płaci jednak tylko za tak zwaną robociznę, a to w tym przypadku już są niewielkie opłaty. To w jaki sposób tuner jest w stanie zrealizować oczekiwania zawodnika, decyduje o jego wyborze - tłumaczy nasz ekspert.

Ceny sprzętu są bardzo wysokie. Nasz ekspert przyznaje jednak, że tunerzy podobnie jak zawodnicy, stale inwestują w swój rozwój. Problemem jest to, że brakuje nowych nazwisk, które mogłyby zagrozić najlepszym tunerom. - Mam okazję na co dzień obserwować pracę czołowych tunerów. Podobnie jak najlepsi zawodnicy, muszą oni stale inwestować w sprzęt. Widać u nich coraz lepsze hamownie, maszyny do sprawdzania przepływu gazu w głowicach czy wyważarki do wałów. To coraz bardziej skomplikowane urządzenia dające im komfort pracy. Wydaje się, że pozostanie to biznes rodzinny. U niektórych tunerów już pracują synowie, którzy znają się na swoim fachu. Nie widać na rynku tunerów nowych osób, które byłyby w stanie szybko przekonać do siebie zawodników. Pozostaje nam w zasadzie duszenie się w tym samym sosie - zakończył nasz ekspert.

Źródło artykułu: