"Buczek" zainaugurował tegoroczny sezon na Wyspach Brytyjskich. Z całkiem niezłej strony pokazał się w premierowych spotkaniach Poole Pirates i stanął na podium w jubileuszowym turnieju Ulricha Oestergaarda. - Promotorzy są zadowoleni. Udało nam się wygrać dwa mecze z Coventry Bees - u siebie i na wyjeździe. Pierwsze trofeum w tym roku mamy już na swoim koncie, więc jest naprawdę fajnie ("Piraci" zdobyli Tarczę Elite League - dop.red.). Wszystko się zazębia. Musze trochę pojeździć i poodświeżać sobie angielskie tory, ale jestem na dobrej drodze. Cieszę się, że dużo startuję - powiedział w rozmowie z naszym portalem.
Reprezentant MRGARDEN GKM-u Grudziądz w sobotę miał wystąpić w Memoriale Petera Cravena na nowo wybudowanym stadionie w Manchesterze. Impreza nie odbyła się jednak ze względu na zły stan nawierzchni. Po długich dyskusjach zawodnicy zdecydowali, że tor nie nadaje się do jazdy. -.Ogromna szkoda, bo wszystko oprócz toru było przygotowane perfekcyjnie. Organizacja na naprawdę wysokim poziomie, przyjechali czołowi zawodnicy świata i szykowały się ciekawe zawody. Fajnie, że wszyscy powiedzieliśmy jednym głosem, co sądzimy o stanie toru. Nie nadawał się on do jazdy w czterech, bo drugi łuk był naprawdę źle przygotowany. Nie ma jednak moim zdaniem tragedii. Wszyscy zadeklarowaliśmy, że odjedziemy ten turniej w późniejszym terminie. Co się odwlecze to nie uciecze - skomentował Buczkowski.
Ze względu na premierowe starty w Anglii, wychowanek grudziądzkiego klubu dopiero w niedzielę zjawił się na torze przy ulicy Hallera. W treningu punktowanym z Get Well Toruń zainkasował osiem punktów z bonusem. - Trochę brakowało mi startów w Polsce, ale wszystko jest w najlepszym porządku. Sprawdzałem zeszłoroczny sprzęt i sprawuje się on tak, jak na początku zeszłego sezonu. Nie oczekujmy od razu, że będziemy wygrywać wszystkie biegi, bo nie o to chodzi. Coś sobie sprawdzamy, układamy i myślę, ze jest pozytywnie - ocenił "Buczek".
Z biegu na bieg Buczkowski jechał pewniej i skuteczniej. W drugim swoim starcie przeszarżował w walce o dwa punkty z Gregiem Hancockiem i zanotował upadek. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało i kontynuował jazdę. W ostatniej gonitwie dnia do końca walczył o zwycięstwo z "Grinem", ale Amerykanin okazał się lepszy na mecie o przysłowiowy błysk szprychy. - Starałem się jechać jak najlepiej, ale w drugim swoim starcie trochę przedobrzyłem. Spadła mi noga z haka i zanotowałem upadek. Całe szczęście, że nic mi się nie stało. Jestem cały, motocykl też, więc nie ma powodów do niepokoju. Cieszę się z tego występu, bo było się z kim pościgać. Zjawili się liderzy drużyny z Torunia - Greg Hancock i Martin Vaculik. Mogłem się sprawdzić na tle dobrze dysponowanych zawodników. Był to fajny testmecz i czekam na kolejne - kończy zawodnik.