Umowa szesnastoletniego Ukraińca z Fogo Unią Leszno, oraz jego późniejsze wypożyczenie do Speedway Wandy Instal Kraków, były w zimowej przerwie głównym tematem rozważań i dyskusji sympatyków żużla po obu stronach granicy. Po kolejnych informacjach związanych z powyższymi faktami, wiele komentarzy pojawiało się również na łamach WP SportoweFakty.
Obie zainteresowane strony z zawartym kontraktem wiążą określone nadzieje. Jedni przewidują, że dzięki treningom i startom w Polsce doczekają się reprezentanta dużego formatu. Drudzy zapewne uważają, że dzięki inwestycji w młodzieńca, wychowają zawodnika na wiele kolejnych, ligowych sezonów. Na efekty przyjdzie zapewne trochę poczekać. Znając jednak podejście lesznian do żużlowej młodzieży, oraz upór i konsekwencję jaką od dziecka przejawia Wiktor Trofimow, można śmiało założyć że obydwie strony będą w przyszłości zadowolone.
Dla osób siedzących głębiej w tematyce żużlowej i znających nieco jej historię, tematy związane z Lesznem i Równem nie powinny być nowością.
Już w połowie lat osiemdziesiątych minionego wieku Janusz Nowicki (wieloletni kierownik klubu) przywoził do Równego nie tylko cały zespół Unii, ale też młodzieżowców na organizowane tam międzynarodowe turnieje Pucharu Przyjaźni (1984, 1986, 1989). Przyjeżdżał na tamtejszy tor również z reprezentantami Polski na turnieje eliminacyjne mistrzostw świata.
Do dnia dzisiejszego na Ukrainie wspominana jest "bitwa czempionów", jak nazwano towarzyskie starcie drużynowych mistrzów obu krajów z roku 1987. Po niezwykle wyrównanym pojedynku Unia Leszno pokonała wówczas Sygnał Równe 47:43.
Najlepiej punktującymi zawodnikami w rywalizujących ekipach byli Roman Jankowski (14), Zenon Kasprzak (13), Wiktor Kuzniecow (14) i Anatolij Żabczik (9). Pierwsi trzej dosiadali już motocykli z silnikami Goddena, wszyscy pozostali uczestnicy meczu jeździli jeszcze na Jawach.
Od wspomnianych wyżej lat trwają przyjazne związki obydwu żużlowych ośrodków. Nie jest więc przypadkiem, że Władimir Trofimow cieszy się w Lesznie dobrą reputacją i znajduje w Lesznie pomoc i zrozumienie. Nie dziwi też wcale, że wpatrzony od dziecka w swego ojca Wiktor, który u jego boku stawiał wszystkie dotychczasowe kroki na żużlu, zakochał się w słynnym polskim klubie. Podpisując kontrakt z Unią Leszno spełnił swoje dziecięce marzenie.
Polscy kibice do tej pory dyskutują nad celowością umowy z młodym Ukraińcem oraz jego staraniami o uzyskanie polskiego obywatelstwa. Sytuacja ta porównywana jest często z przypadkami Rune Holty czy Aleksandra Łoktajewa. Trzeba jednak zrozumieć że dla Wiktora, który w swoim kraju nie znajduje ani wsparcia sponsorów ani sportowej konkurencji, taki krok to być może jedyna możliwość by wspiąć się na żużlowe szczyty. Przyjęcie naszego obywatelstwa przez Norwega i Rosjanina inspirowały całkiem inne, koniunkturalne i raczej przyziemne cele.
Wydarzeniem, które podsyciło związki Unii Leszno z klubem z Ukrainy oraz Władimira Trofimowa z polskimi żużlowcami stał się ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Świata z roku 1987, rozgrywany właśnie na torze w Równem. W tym turnieju walczono o przepustki do półfinału zaplanowanego w... Lesznie. Zawody wygrał wówczas Czech Roman Matousek, lecz w ósemce premiowanej awansem swoje miejsce znalazł też Ukrainiec i dwaj z pięciu startujących Polaków.
Czerwcowy półfinał w Lesznie miał jednego faworyta. Był nim Roman Jankowski. To głównie dla niego przyszło na stadion okrągłe 25 tysięcy widzów. "Jankes" nie zawiódł oczekiwań. Wygrał zawody z dorobkiem 14 punktów. Z czwartego miejsca do finału kontynentalnego w Lonigo awansował też Władimir Trofimow.
Przyjaźń Polaka i Ukraińca zacieśniła się. Przetrwała wiele lat żużlowej kariery i trwa do chwili obecnej. Teraz obaj panowie zadbają wspólnie o sportową przyszłość utalentowanego szesnastolatka.
Parę uwag bym miał.
Dlaczego Król Stanisław nazywał się LESZCZYŃSKI a nie Leszniański?
Dlaczego koleżeństwo płci obojga z Torunia tak boli nasza polityka kadrowa?Ona wynika Czytaj całość