Duńczyk, dla którego był to pierwszy w tym roku trening punktowany, zdobył dla "żółto-niebieskich" 7 punktów i dwa bonusy w trzech startach. - Dobrze było zrobić kilka pierwszych okrążeń spod taśmy w tym sezonie. Wyglądało to całkiem dobrze, sporo też zmienialiśmy i dobrze było potwierdzić, że to działa. Nie jest źle - stwierdził popularny Liglad.
Przed sparingiem przez wiele dni pogoda nie sprzyjała i sporo padało. W sobotę od rana świeciło jednak słońce i udało się przygotować tor w dobry sposób. Nie uchroniło to jednak Michaela Jepsena Jensena od upadku. - Tor był nieco śliski i miałem kraksę tuż przed spotkaniem. Nie chciałem naciskać, więc przejechałem kilka biegów, miałem dobre starty. Wszystko idzie w dobrym kierunku - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
24-latek w swoich trzech wyścigach zaprezentował się bardzo pewnie przeciwko Elit Vetlandzie, która do miasta nad Wartą zawitała w mocno rezerwowym składzie. Choć upadek pozostawił po sobie ślad, to nie było tego widać podczas jazdy. - Na torze nic nie czułem. Nie było tak źle. Jest lekkie zadrapanie, które zabarwiło się na niebiesko, ale kilka dni odpoczynku i będzie w porządku - uspokoił Jensen.
Reprezentant Kraju Hamleta był w sobotę niepokonany, trzykrotnie przywożąc podwójne zwycięstwa z równie znakomitym tego dnia Tomaszem Gapińskim. - Czekałem na Tomasza w pierwszym biegu i w ostatnim wyścigu także w pierwszym łuku. Tomek się pojawił i minął mnie, a potem ja jego. Czułem się świetnie. Wszystko działa jak powinno. To nie było najtrudniejsze spotkanie, ale miło było przejechać trochę okrążeń i zdobyć wiedzę o tym, w jakim miejscu jesteśmy z tym wszystkim. Jestem zadowolony zarówno z wyniku, jak i moich silników - podsumował żużlowiec Stali Gorzów.
Jakie plany na najbliższe dni ma Duńczyk? - Wrócę do Danii, a moi mechanicy zostaną w Polsce, pojadą do domów. Kilka dni odpoczynku na pobyt z rodziną. Sprawdzę też, jak będzie wyglądać noga i potem wrócę do Gorzowa w czwartek lub w piątek, by zrobić trochę kółek i przygotować się do memoriału - zakończył Michael Jepsen Jensen.