Najdobitniej przekonał się o tym młodszy od niego o 26 lat Artur Czaja w biegu 11. Wówczas Piotr Świst do samej mety ścigał go i na kreskę wjechał o tzw. błysk szprychy przed reprezentantem częstochowskiego klubu. To w ogóle był koncert zawodników Polonii Piła, którzy rozgromili biało-zielonych 61:29.
- Można powiedzieć, że nikt się tego nie spodziewał. Ani my, ani oni, ani chyba nikt w Polsce. Cóż, to jest sport i wszystkie rozwiązania trzeba brać pod uwagę. Wszyscy pojechaliśmy na bardzo wysokim poziomie. Chyba tylko Bjarne nie zdobył powyżej 10 punktów, ale jechał na tym torze po raz pierwszy od wielu lat. Jesteśmy zadowoleni. Był to pierwszy mecz i będziemy robić wszystko, by w kolejnych nie było gorzej - komentował po poniedziałkowej rywalizacji wychowanek gorzowskiej Stali.
Konfrontację z Lwami zaczął on nieudanie, bowiem od czwartego miejsca w pierwszym biegu. Już wtedy starał się jednak przedrzeć na punktowaną pozycję kąsając trzeciego Daniela Jeleniewskiego. Przyznał, że ten nieudany początek nieco namieszał mu w głowie, ale nie czynił nerwowych ruchów: - Troszeczkę wkradła się u mnie nerwówka, ale kompletnie nic w motocyklu nie zmieniałem. Nie ruszyłem nic. Był jedynie naciągnięty przedni łańcuch, ale to drobnostka. W pierwszym starcie trochę zasłonił mi zielone światło operator telewizyjny, ale nie chciałem machać do sędziego, bo jeszcze by mnie wykluczył. Pomyślałem, że coś jeszcze wywalczę na dystansie. Zabrałem się do startu "na ucho". Kiedy pozostali nawinęli gazu, sam też to uczyniłem. W pierwszym biegu z reguły jednak nie ma gdzie zaatakować, jest jedna linia jazdy. Tak wyszło.
Jednym z czynników, który wpłynął na rozstrzygnięcie poniedziałkowego meczu miał tor. Goście ewidentnie nie mogli się odnaleźć na pilskiej nawierzchni. Problemu z tym nie ma Piotr Świst. - Na ten tor mam spasowany motocykl. Drugi pasuje na owale przyczepne, granitowe. A to ważne, bo prawie na wszystkich wyjazdach będziemy mieć granit. Nie ma takiego toru jak w Pile - oznajmił "Twisty".
Świst: kiedyś to były mecze. Zabierało się bigos, kaczkę i flaszeczkę
{"id":"","title":""}