Bardzo małe zainteresowanie transmisją z meczu dla Warda. Kibice wybrali stadion

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Darcy Ward
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Darcy Ward

Znakomita frekwencja na Motoarenie podczas meczu charytatywnego, rozgrywanego dla Darcy'ego Warda, odbiła się na liczbie osób, które wykupiły transmisję internetową. Kibice woleli przeżywać to spotkanie na żywo.

Drużyna Get Well Toruń pokonała w Lany Poniedziałek ekipę Przyjaciół Darcy'ego Warda 51:39. Sam mecz był bardzo przyjemnym widowiskiem, w którym nie zabrakło kilku emocjonujących biegów. Fani bardzo licznie stawili się na trybunach Motoareny, co jak podkreśla Przemysław Termiński, miało wpływ na słabe zainteresowanie transmisją internetową z zawodów. - Według nieoficjalnych informacji, 870 osób wykupiło dostęp do relacji. Pełne informacje na ten temat będziemy mieli w drugiej połowie kwietnia. Jest to niewielka liczba. Spodziewaliśmy się, że wykupi ją piętnaście, a może dwadzieścia tysięcy. Ci co naprawdę chcieli, to po prostu przyszli na stadion - komentuje Termiński.

Sam mecz przebiegał w bardzo przyjacielskiej atmosferze. Zarówno na trybunach jak i na torze, wszyscy byli skupieni przede wszystkim na celu spotkania, czyli pomocy dla Australijczyka, który potrzebuje pieniędzy na opłacenie kosztów swojej trudnej rehabilitacji. Właściciel Get Well Toruń przyznaje, że na informację o dokładnej sumie, jaka trafi do Warda, trzeba będzie jeszcze poczekać. - Jest zdecydowanie za szybko, abyśmy mogli mieć taką wiedzę. Musimy policzyć wszystkie koszty. W ciągu półtora tygodnia powinniśmy już wiedzieć. Cena biletów nie była jakaś szczególnie wysoka więc nie należy się spodziewać, że to będą jakieś setki tysięcy - zaznacza Senator RP.

Właściciel klubu z grodu Kopernika może być zadowolony również z postawy swojej drużyny. Za wyjątkiem Pawła Przedpełskiego, podstawowi zawodnicy spisali się na medal, a ważne punkty przywiózł także Grzegorz Walasek. Wśród rywali byli znakomici zawodnicy, którzy z pewnością nie traktowali tych zawodów jak błahostkę. - Nie było żadnego odpuszczania. Wszyscy jechali na maksa! Cieszy mnie to, że jakby w tym finale, który był poświęcony pamięci Mariana Rosego, znalazło się czterech ludzi z Torunia. Nie dostał się ani Woffinden, ani Janowski więc to o czymś świadczy - podkreśla Termiński.

Przed pierwszą kolejką ligową, fantastyczne wrażenie robi Adrian Miedziński. Wychowanek toruńskiego Apatora jest w wyśmienitej formie i może być ważnym ogniwem Aniołów w walce o złoty medal w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Według Termińskiego, nie ma tutaj mowy o przypadku. - Jestem umiarkowanym optymistą. Po poprzednim sezonie odbyłem z Adrianem bardzo poważną rozmowę. Wiemy, że miał kontuzję, ale też nie tylko o to chodziło. Podjął decyzję i co ważne, zrealizował ją. Wrócił do takiego systemu przygotowania do sezonu, jaki miał przed sezonem 2013. Widać, że ta forma przygotowania, bazująca zarówno na treningu fizycznym jak i praca z dietetykami oraz psychologami przynosi efekty. Jest uspokojony, stabilniejszy i faktycznie mu wychodzi. W przypadku żużlowców, często problem tkwi w głowie - twierdzi właściciel Get Well Toruń. - Przed sezonem wiele osób mówiło mi, że mam wyrzucić tego Miedzińskiego, bo on się nie nadaje. Ja jednak takiego podejścia nie mam. Dlatego został Adrian, dlatego został Kacper Gomólski oraz Chris Holder. Okazuje się, że wszyscy są w formie - dodaje.

Źródło artykułu: