Swoją karierę Zdzisław Rutecki rozpoczął w 1978 roku, zdając licencję żużlową jako zawodnik Grudziądza. Barw GSŻ-u a potem GKM-u bronił w latach 1978-1981 oraz w roku 1993. Do roku 1994 związany był z Polonią Bydgoszcz, a ostatni sezon na żużlowych torach spędził w Starcie Gniezno. Z Bydgoszczą współpracował także jako trener, aż do 2007 roku, po którym miał roczną przerwę. Jako zawodnik był wielokrotnym uczestnikiem turniejów o Brązowy, Srebrny i Złoty Kask, Indywidualnych Mistrzostw Polski a nawet eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata.
- Spotkaliśmy się drugi raz i doszliśmy do porozumienia. Mam nadzieję, że obie strony będą zadowolone - mówił na konferencji Rutecki. Dziękując za okazane mu zaufanie zapewnił, że dołoży wszelkich starań, by spełnić oczekiwania łódzkich działaczy. Oferta Orła była jedyną, jaką otrzymał w tym roku. - Nie miałem innych propozycji. Tak się składało, że byłem związany z inną pracą. Ale już od 16 lutego idę na zasłużoną emeryturę i tym bardziej mogę się poświęcić tej dyscyplinie sportu. Na pewno dwie prace kolidują ze sobą, zwłaszcza na odległość.
Rutecki związał się z Łodzią w chwili, w której skład drużyny był już ustalony. Nie miał więc żadnego wpływu na to jakich zawodników przyjdzie mu trenować. Nie uważa jednak, by skład wymagał uzupełnienia. Nie widzi także problemu w ilości podpisanych kontraktów. - Z tego co widzę to w pozostałych klubach też jest dużo zawodników. Ale większość będzie musiała się liczyć z tym, że może ani razu nie wystartować. Trudno, ich decyzja. Wiedzieli co robili. Jeździ w składzie tylko ośmiu zawodników i zakładając, że nie będzie kontuzji można skorzystać z 11, 12 zawodników w sezonie, bo to może kolidować z innymi rozgrywkami. Wiadomo, że w dzisiejszych czasach zawodnicy startują w kilku ligach i różnie to bywa.
Ustalenie składu na mecz przy tak licznej kadrze może być nie małym problemem. - Jak będzie już ustabilizowana forma zawodników po kilku meczach, to będzie już jakiś trzon drużyny. Na początku sezonu to zweryfikuje tor, gdzie trzeba będzie rozegrać jakieś treningi punktowane z innymi drużynami. Z tego co jest mi wiadome jest tu taka tradycja rozgrywania indywidualnego turnieju, gdzie startują wszyscy zawodnicy - mówił Rutecki. - Po raz pierwszy mam przyjemność spotkać się z menadżerem i kierownikiem, którzy już mają większe rozeznanie. Będę musiał wziąć kontakt do wszystkich zawodników. Trzeba będzie się spotkać jeżeli aura pozwoli wyjechać jak najszybciej na tor - powiedział zapytany o to, kiedy rozpocznie pracę z zawodnikami.
Dobrze wie z jakimi zawodnikami przyjdzie mu pracować. - Jako trener spotkałem się ze Stasiem Burzą, który był zawodnikiem Tarnowa. Miałem okazję współpracować z Mariuszem Frankowem, kiedy byłem trenerem w Gnieźnie. Mniej więcej znam wartość każdego zawodnika, może mniej zawodników zagranicznych. Podobnie jak łódzkich działaczy i trenera Ruteckiego interesuje tylko jedno. - Cel jest jasny. Innego nie może być, zwłaszcza wtedy, gdy mecze rozgrywane są w najniższej lidze.
Zdzisława Ruteckiego wspierać będzie 27-letni Łukasz Stachowiak, były wiceprezes Kolejarza Rawicz. Jako menadżer drużyny odpowiedzialny będzie z sprawy organizacyjne, kontakty zawodników z kibicami, relacje ze sponsorami. Jak sam przyznał, po czterech latach spędzonych w zarządzie Kolejarza chciał sprawdzić się na innym stanowisku.
Na wtorkowej konferencji obecny był także ksiądz Jacek Ambroszczyk, reprezentujący łódzki Caritas, którego logo znajdzie się w tym roku na kevlarach żużlowców Orła. Współpraca z Caritasem ma dwa cele. Pierwszym z nich jest zachęcenie kibiców do wspierania organizacji. Drugi to aspekt wychowawczy. Ksiądz Ambroszczyk wyjaśnił, że Caritas zajmuje się między innymi ubogimi dziećmi i rodzinami i właśnie przez współpracę z klubem żużlowym chcą umożliwić im kontakt ze sportem.