Orzeł Łódź po dwóch kolejkach ma na swoim koncie jedną porażkę poniesioną w spotkaniu z ekipą Stali Rzeszów oraz jedno zwycięstwo wywalczone na własnym torze w zaciętym meczu z Polonią Piła. Dotychczas trener Lech Kędziora nie powoływał do składu Damiana Adamczaka. Jednak nienajlepszy występ Craiga Cooka w inauguracyjnym meczu na rzeszowskim torze, w którym Brytyjczyk zdobył tylko trzy punkty, oraz nieudany powrót Mariusza Puszakowskiego do jazdy na łódzkim owalu sprawiły, że szkoleniowiec Orłów zdecydował się na powołanie wychowanka bydgoskiej Polonii. - Jestem zadowolony, że trener na mnie postawił i za to bardzo mu dziękuję. Chcę wykorzystać tę szansę i zrobić dobry wynik. Nie chcę za dużo mówić, wolę robić swoje - powiedział Damian Adamczak.
Rywalem Orłów będzie drużyna Eko-Dir Włókniarz Częstochowa. Zespół ten po porażce w wyjazdowym meczu z ekipą Polonii Piła ma wielki głód zwycięstwa i chęć pokazania, że wciąż liczy się w walce z najlepszymi, a porażka na inaugurację rozgrywek była dla nich tylko wypadkiem przy pracy. Z pewnością ambicje częstochowskiej ekipy oraz fakt, że mecz będzie rozgrywany na ich własnym stadionie stawiają zespół z Łodzi w trudniejszym położeniu. Mimo to Adamczak wierzy, że to jego zespół odniesie sukces. - Szanse są zawsze. Wiadomo, że jedziemy do Częstochowy po to, żeby wygrać - zapewnia żużlowiec.
Drużyna z Łodzi i Częstochowy ma jednego, wspólnego przeciwnika. Jest nim pogoda, która może zepsuć planowane na niedzielę widowisko. Jak informują synoptycy w sobotę wystąpią opady deszczu. Michał Finfa, menadżer Włókniarza, informował, że częstochowski owal może przyjąć sporą ilość wody. Zawodnik łódzkich Orłów nie obawia się mokrego podłoża do jazdy. - Obojętnie co będzie, trzeba wyjechać na tor. Liczę, że w niedziele wygramy, a mi uda się zdobyć kilka punktów - dodaje wychowanek Polonii Bydgoszcz.
Pogoda deszczowa, TV przenosi się do Piły.