Przed inauguracją pojawia się mnóstwo spekulacji i pytań o nastroje. Gorzowianie chcą jednak do meczu z Fogo Unią Leszno podejść jak do każdego innego pojedynku. - Niepotrzebnie wprowadzana jest ta atmosfera, że wszyscy podchodzą i pytają się, jakie odczucia i nastawienie. Wiadomo, że jedziemy walczyć o zwycięstwo i to jest naszym celem. Nie ma więc co zadawać pytań o nastroje. Jedziemy nastawieni bojowo - skrócił dywagacje zawodnik Stali Gorzów.
Przemysław Pawlicki jeszcze w czwartek trenował na gorzowskim torze, sprawdzając możliwości swojego sprzętu. Wcześniej próbne kółka kręcili także Bartosz Zmarzlik, Adrian Cyfer i Matej Zagar. Najwięcej czasu na torze spędził jednak popularny "Shamek", który do jednego ze swoich motocykli wkładał silnik dopiero co wyciągnięty z pudełka. - Trochę potestowaliśmy. W moim arsenale sprzętowym znalazło się kilka nowych silników, bo ostatnio miałem problem. Na tych nowych, które testowałem na samym początku, nie było najlepiej. Musieliśmy załatwić kolejne jednostki. Czuję, że jest okej, ale co będzie w piątek, to zobaczymy - przyznał.
Czy na tym etapie starszy z leszczyńskich braci ma już "pewniaki" do jazdy? - To jest Ekstraliga. Wybrałem dwa najlepsze silniki i do nich jestem przekonany. Mam nowe sprzęty i po czwartkowym treningu na nich właśnie pojadę w piątek. Jeszcze się na nich nie ścigałem, ale w moim odczuciu wszystko jest w porządku i również na lidze wszystko będzie grało - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty 24-latek.
"Żółto-niebiescy" sezon rozpoczną spotkaniem w Lesznie, czyli mieście, gdzie Przemysław stawiał pierwsze żużlowe kroki. Jak jednak zauważa, na "Smoczyku" nie jest już tak samo jak kiedyś. - Wychowałem się w Lesznie i dużo jeździłem na tamtym torze. W ostatnim czasie ten tor mocno się zmienił i całkiem inaczej trzeba ustawiać motocykle. Bądźmy dobrej myśli, że od samego początku trafię z ustawieniami i jeśli ktoś będzie potrzebował pomocy, to na pewno będę starał się wesprzeć chłopaków na tyle, na ile będę mógł. Obym tylko to ja nie potrzebował pomocy - zaśmiał się żużlowiec.
Ekipa z Gorzowa swojej szansy może upatrywać w tym, że leszczynianie mieli mało okazji do jazdy na swoim obiekcie, przez co mogą stracić atut własnego toru. - Na pewno w jakimś stopniu mają utrudnione zadanie, bo nie jeździli bardzo dużo na swoim torze. Znają go jednak, bo od kilku lat jest ten sam team, który pojedzie w piątek. Myślę, że żadnej niewiadomej nie ma. Jedziemy do mistrza Polski i będziemy starać się pojechać jak najlepiej. Nie będzie to łatwy mecz, ale powalczymy o każdy punkt - mówił Pawlicki.
Na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie nie zobaczymy jednak Emila Sajfutdinowa, który nabawił się urazu podczas Speedway Best Pairs. - Wiadomo, że to jest osłabienie, bo Emil nabawił się kontuzji, ale dalej jest to bardzo mocna drużyna. Musimy być skupieni na sto procent i myśleć przede wszystkim o sobie - zauważył wychowanek Byków.
Po drugiej stronie barykady stanie młodszy brat Przemysława Pawlickiego, Piotr. Nie będzie to pierwszyzna, choć po raz pierwszy w tych starciach "Piter" nie będzie już młodzieżowcem. - Jako senior po raz pierwszy, ale nie ma żadnego problemu. W Anglii, Szwecji jeździliśmy z takimi samymi numerami jako seniorzy, przeciwko sobie i to nie będzie nasze pierwsze ściganie - zdradził "Przemo", a zapytany o to, czy zamierza na początek rozgrywek dać bratniego pstryczka w nos młodszemu bratu, dodał: - Chciałbym, żeby on pojechał jak najlepiej i ja też, żebym wspomógł drużynę w zwycięstwie.
"Debiutuje" w Lesznie. Z powyższego wynika: jeżeli nie wyjdzie to z winy toru, jeżeli wyjdzie - jest dobry.
Myślę, że się sprawd Czytaj całość