Przed pierwszym ligowym meczem sezonu więcej znaków zapytania było po stronie gospodarzy. Mistrzowie Polski przystępowali do starcia ze Stalą Gorzów bez kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa. Wątpliwości budził też fakt, że gospodarze nie mieli wielu okazji do jazdy. Pomimo tego pierwsza faza meczu była obiecująca. Gdy prowadziła 37:29, wydawało się, że sięgnie po końcowe zwycięstwo.
- Trzeba zaakceptować to, że ostatecznie przegraliśmy. Drużyna walczyła od pierwszego biegu i tego nie można jej odmówić. Pod względem zaangażowania, determinacji stanęła na wysokości zadania. Niestety zabrakło nam pary w końcówce spotkania i to gorzowianie okazali się lepsi. Należy z tego miejsca im pogratulować - stwierdził po meczu Adam Skórnicki.
Przeciwności losu, z jakimi zmagali się w ostatnim czasie leszczynianie, dały ostatecznie za wygraną. W przypadku takich zawodników jak Piotr Pawlicki widać było nie najlepsze spasowanie z motocyklami i brak objeżdżenia. Wsparciem dla leszczynian nie byli także młodzieżowcy, który zdobyli łącznie dwa punkty. - Mamy teraz taką sytuację, jaką mamy. Przed nami dalsza praca i cieszymy się, że ten mecz jest już za nami. Były wokół naszej drużyny w ostatnim czasie pewne perturbacje. Trzeba jednak pogodzić się z końcowym wynikiem, jednocześnie wyciągając z tego parę wniosków. Będziemy się starać, by z meczu na mecz było coraz lepiej - dodał menedżer.
Skórnicki zaapelował jednocześnie o to, by zachować spokój i rozwagę. Porażka na inaugurację w żaden sposób nie przekreśla celów na nadchodzący sezon Ekstraligi. - Jeśli chodzi o naszą drużynę, to niektóre rzeczy się sprawdziły, a inne nie. Nie ma jednak sensu działać nerwowo. Chcemy podejść do tego na spokojnie, z chłodną głową. Przed kolejnym meczem (w Tarnowie - przyp. red.) pewne rzeczy pewnie ulegną zmianie. Mamy jednak sporo czasu, by przygotować się do kolejnego spotkania - podsumował Skórnicki.