Grzegorz Zengota: Nic się nie rozsypało. Do Tarnowa po wygraną

Unia Leszno wybierze się w sobotę do Tarnowa, chcąc powetować sobie porażkę ze Stalą. - Atmosfera w zespole jest nadal dobra, a to, że nie zdobyliśmy punktów na inaugurację nie oznacza, że wszystko się rozsypało - podkreśla Grzegorz Zengota.

W ten weekend dojdzie do starcia podrażnionych drużyn. Fogo Unia przegrała przed tygodniem ze Stalą Gorzów, natomiast Unia Tarnów została rozbita na wyjeździe przez MRGARDEN GKM Grudziądz. Leszczynianie mają dobre wspomnienia z obiektu Jaskółek, gdyż wygrali tam w półfinale w 2014 roku, a także w rundzie zasadniczej ubiegłego sezonu.

- Pamiętamy o tamtych meczach, jednak one są już historią i teraz czeka nas nowe rozdanie. Jesteśmy w dość trudnej sytuacji po meczu ze Stalą Gorzów, ale mimo wszystko pojedziemy do Tarnowa z pozytywnym nastawieniem, celując w zwycięstwo. Zobaczymy jak będzie. Na pewno postaramy się wydrzeć gospodarzom dwa punkty, chociaż nikt z nas nie spodziewa się, by miało to być łatwe zadanie. Unia Tarnów przegrała w pierwszej kolejce, ale teraz ma ten komfort, że pojedzie u siebie. W Ekstralidze można jednak wygrywać na wyjazdach i skoro Stal zdołała zwyciężyć w Lesznie, my jesteśmy w stanie przywieźć punkty z Tarnowa - ocenił Grzegorz Zengota.

Senior Fogo Unii deklaruje przy tym, że porażka na inaugurację nie podłamała jego drużyny. - Jasne, że każda przegrana w pewnym stopniu zabiera pozytywną energię z zespołu. My nadal mamy jednak team spirit i fajną atmosferę. Wiemy, na co nas stać, a to, że przegraliśmy pierwsze spotkanie nie oznacza, że wszystko się rozsypało. Jeżeli zachowamy spokój, to sprawimy w tym sezonie niejedną miłą niespodziankę. Myślę, że kwestią czasu jest to, aż zaczniemy jeździć tak, jak się od nas oczekuje - dodał.

Sam Zengota nie mógł narzekać na swoją formę podczas meczu ze Stalą. Jest to dobrym prognostykiem przed wizytą w Tarnowie. - Zdobyłem dziewięć punktów i bonus. Nie był to zły wynik, ale trudno mi się do tego odnosić, skoro drużyna przegrała. W takich przypadkach wynik indywidualny schodzi na dalszy plan. Fajne jest zbliżać się do granicy dziesięciu punktów i ją przekraczać, ale jeżeli drużyna nie wygrywa, nie ma to większego znaczenia - podsumował.

Źródło artykułu: