Trener gospodarzy - Paweł Baran uważa, że dłuższe zwlekanie i przeciąganie w nieskończoność decyzji o odwołaniu zawodów nie miało sensu. - Nie było warto czekać. Praktycznie godzinę już nie pada, a ten tor nic nie przesechł. Nie było co się głowić tylko odwołać to spotkanie - mówił około 20:30
Kierownictwa obu zespołów nie chciały za szybko przekładać meczu, dlatego po pierwszym opadzie, który nastał o dość wczesnej porze, wzięto się do zgarniania błotnistej pokrywy z nawierzchni. - Polecenia były takie, że kiedy przestanie lać, wkraczają służby porządkowe, ściągają wodę, a później zobaczymy co będzie dalej. Chcieliśmy spróbować doprowadzić nawierzchnię do takiego stanu, aby nadawała się do bezpiecznego użytkowania. Trzymaliśmy się tego planu. Następnie pan sędzia przeszedł się po torze i doszedł do wniosku, że jednak tor nie nadaje się do jazdy i nie ma co ryzykować - zdradził.
Prognozy pogody na niedzielę przynajmniej na godzinę rozpoczęcia batalii tarnowsko-leszczyńskiej aż do jej zakończenia wydają się być optymistyczne. - Ma być w porządku. Ale w sobotę też nic nie zapowiadało takiego załamania pogody. Przyszła burza i dziękuję - powiedział menedżer Jaskółek.
Mimo braku Emila Sajfutdinowa Byki swojej szansy upatrują w tym, że gospodarze mają mało czasu na doprowadzenie toru tak, żeby stał się ich handicapem. - W tym tygodniu w Tarnowie nie było opadów tylko dwa dni. Ale taki los nas spotkał i będziemy walczyć do tej godziny piętnastej, aby on jednak był w niedzielę naszym atutem - zapewnił Baran.
Zobacz również: 34. urodziny Jarosława Hampela!