10 punktów to niedzielny dorobek Piotra Protasiewicza. Kapitan Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra znakomicie wszedł w mecz, ale po dwóch pierwszych biegach zaczęły mu się przydarzać porażki. Ostatecznie jego zespół przegrał dwunastoma punktami i na swoją pierwszą wygraną będzie musiał poczekać przynajmniej do 24 kwietnia, kiedy to do Winnego Grodu przyjedzie zespół ROW-u Rybnik.
- Nie będę oceniał meczu, tylko swoją postawę. Tak się poukładało, jak się poukładało. Fajny początek, później gdzieś tam troszeczkę się porozjeżdżało. Nie do końca potrafiliśmy odczytać zmiany na torze i nie zrobiliśmy odpowiednich korekt. Ogólnie uważam, że zawody nie były złe w moim wykonaniu. Jechałem dobre wyścigi, choć nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego momentu startowego. Szybkość jest, ale czeka mnie trochę pracy. W sumie dobrze, że trafiliśmy na tak piekielnie silną drużynę, bo teraz wiemy gdzie są mankamenty i nad czym musimy pracować - komentuje Protasiewicz.
Nawierzchnia na Motoarenie była inna od tej, którą obserwowaliśmy w sezonie 2015. Przyczepny tor sprawił, że czasy były bardzo zbliżone do rekordu toru, ale na dystansie mogliśmy obserwować mniej mijanek, niż do tego mogła przywyknąć publiczność, która przychodzi na zawody w Toruniu. - Tor był równy, dziur nie było, wprawdzie było dużo przyczepniej, ale nie doświadczyliśmy rewolucji. Jest trochę mniej ścigania z racji tego toru, ale był on równy dla wszystkich, więc nie ma się czym tutaj zasłaniać - podkreśla kapitan Falubazu. - To jest początek sezonu, nie było blamażu i jedziemy dalej - dodaje.
Mecz Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra z ROW-em Rybnik zaplanowano na 24 kwietnia, a pierwszy bieg ma wystartować o 17:00.