Niewątpliwie zawodnicy nie mogli narzekać na warunki torowe po opadach w Gorzowie, co podkreśla także Krzysztof Buczkowski. - Wielkie słowa uznania dla gospodarzy, bo widać, że byli przygotowani na te opady. Tor był równy dla każdego. Gospodarze jednak byli dobrze spasowani i nie przeszkodziło im to w odniesieniu sukcesu - ocenił.
Stal Gorzów pokonała ekipę z Grudziądza 56:34, odjeżdżając dopiero w samej końcówce. - Staraliśmy się utrzymywać tę sześciopunktową różnicę i nam to wychodziło do 10 biegu. Później się pogubiliśmy. Jak jechaliśmy optymalną ścieżką, to gospodarze znajdowali jeszcze lepszą. Ciężko nam było wcelować w dobrą ścieżkę - przyznał "Buczek".
Jak zawodnik MRGARDEN GKM Grudziądz może ocenić występ swojego zespołu? - Antonio (Lindbaeck - dop. red.) pod koniec się pogubił, ale pojechał dobre zawody. Świetnie pojechał Rafał (Okoniewski). Myślę, że reszta zawodników do poprawki. 34 punkty to nie jest zadowalający wynik. To najmniejszy rozmiar kary wykonany przez Stal, ale wiemy, co musimy poprawić i jedziemy dalej - odparł.
Buczkowski w niedzielnym spotkaniu zdobył cztery punkty i bonus w czterech startach. - Pojechałem słabo. Nie trafiliśmy z przełożeniem. Starałem się urywać punkty gospodarzem. Raz się udawało, a czasami nie. Na tym poziomie jest ciężko. Jak się startu nie wygra, to na dystansie trudno o mijanki - powiedział.
Zawodnik grudziądzkiego zespołu myśli jednak optymistycznie o przyszłości. - Było słabo, ale to tylko jeden mecz. Trzeba jechać dalej, nie ma co załamywać rąk. Mamy cały sezon przed sobą. Mam nadzieję, że będzie on owocniejszy, niż poprzedni. Wyciągniemy wnioski z tej przegranej i później już będzie lepiej - zakończył "Buczek".