Tobiasz Musielak awansował do półfinału IMP. 22-latek w stolicy Podkarpacia spisał się poprawnie, choć w niektórych biegach nie ustrzegł się błędów. - W Rzeszowie miałem tak spasowany motocykl, że jak dobrze wyszedłem spod taśmy, to wszystko hulało, a jak nie, to musiałem się dużo namęczyć - mówi zawodnik.
Fogo Unię Leszno już w piątek czeka mecz ligowy z Get Well Toruń. - Nie czuję presji w związku z tym, że mamy na koncie dwie porażki. Musimy spojrzeć na nasz skład, bo co chwilę mamy kontuzje. Najpierw Emila Sajfutdinowa, potem Petera Kildemanda, a teraz jeszcze Dominika Kubery. Trudno się nam "poskładać". Będziemy robili wszystko, aby jak najszybciej wrócić na właściwe tory - mówi "Tofeek".
Wygrana w starciu z Aniołami może podnieść morale w leszczyńskim obozie. - Zawsze myślimy o punktach. Każdy z nas staje pod taśmą po to, aby zwyciężać. W meczu z torunianami nie będzie inaczej. To jest sport, ale w życiu również jest tak, że chce się być najlepszym. Nasza sytuacja kadrowa jest jaka jest, ale trzeba wierzyć w siebie. Wtedy wszystko będzie dobrze - podkreśla Musielak.
Urazy sprawiły, że wychowanek Unii Leszno ma pewne miejsce w składzie. Uważa on jednak, że nie zawsze jest to komfortowa sytuacja dla zawodnika. - Czasami jest tak, że o starcie w danych zawodach najlepiej dowiedzieć się w ich dniu. Z mojej strony nie ma teraz presji, że muszę podtrzymywać dobre wyniki, aby jeździć w składzie. Skupiam się na dobrej jeździe, choć oczywiście nie zawsze to wychodzi. W meczu ze Stalą Gorzów wszystko mi pasowało, z kolei w Tarnowie miałem dwa potknięcia. Mecz z Unią był dla mnie pechowy, ale pretensje można mieć tylko do siebie - kończy.