Nikołaj Kokin (trener Lokomotivu Daugavpils): Do końca nie wiedzieliśmy, czy i jak uda się przygotować tor, ale organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Nawierzchnia wytrzymała i umożliwiała ściganie. Dawno tu nie byliśmy, ale przyjechaliśmy z jasnym celem zwycięstwa. Dałem trochę pojeździć juniorom, pokazali się z niezłej strony i to też mnie cieszy.
Joonas Kylmaekorpi (Lokomotiv Daugavpils): Tor przez nocne opady był dość wyjątkowy i przyczepny. Paradoksalnie bardziej uprzykrzał życie gospodarzom niż nam. Mamy bardzo silny zespół, każdy na tę chwilę jedzie dobrze. Ostatni raz startowałem tu w 2005 roku, kiedy reprezentowałem drużynę z Lublina. Niewiele z tamtego meczu pamiętam. Robiłem co prawda zapiski, jakich ustawień wówczas używałem, ale to było tak dawno, że nie zamierzałem z nich tym razem korzystać. Ani ja, ani Fredrik Lindgren nie mieliśmy jednak większego problemu z rozszyfrowaniem nawierzchni. Startujemy kilka razy w tygodniu w Anglii, a tamtejsze tory ciągle się zmieniają. Lokomotiv to bardzo stabilny i rozsądnie zarządzany klub. Na nasze mecze zawsze przychodzi komplet publiczności, dlatego jazda w tym miejscu sprawia mi dużą radość.
Adam Giernalczyk (menedżer Kolejarza Opole): Wynik mówi sam za siebie. Widać, że to nie przypadek, że Lokomotiv wygrywa mecz za meczem. Życzę tej drużynie upragnionego awansu do ekstraklasy. U nas pojechało tylko dwóch zawodników, ale oni sami spotkania nie wygrają. Co do pozostałych, to bez komentarza. Zobaczymy, co się wydarzy, ale na pewno będą zmiany w składzie. Bardzo dobry występ zanotował Paweł Miesiąc, punkty dorzucił Denis Gizatulin, a jak spisała się reszta, sami państwo widzieli. Nie muszę komentować. Tomek Gąsior wystartował tylko dwa razy, bo przed swoim pierwszym biegiem otrzymał upomnienie. Gdyby dostał kolejne, i w konsekwencji ujrzał żółtą kartkę, wiązałoby się to dla nas z pewnymi kosztami. Nie było sensu chłopaka stresować, zwłaszcza że to dopiero jego drugie zawody w życiu.
Paweł Miesiąc (Kolejarz Opole): W sobotę spotkał mnie pech, bo jadąc na trening, awarii uległa turbina w moim samochodzie i Tomek Rempała musiał mnie holować. W porównaniu do czwartkowego ćwierćfinału IMP poczyniłem tylko jedną korektę, ale ona poskutkowała. W pierwszym biegu mógłbym mieć maksymalnie o dwie sekundy lepszy rekord toru, gdyby nie to, że na wejściu w ostatni łuk zatarł mi się cały silnik. Byłem masakrycznie szybki i naprawdę żałuję tego defektu. Przesiadłem się na drugi motocykl, na którym startowałem przed miesiącem, i nie było najgorzej, ale też nie tak dobrze jak na pierwszym. Rywal z wysokiej półki; pokazał, ile pracy jeszcze przed nami. Trochę za duże "bęcki" zebraliśmy. Inaczej by się jechało, gdyby wynik był na styku.
ZOBACZ WIDEO Nice PLŻ: Orzeł - Wybrzeże: Sundstroem obronił się przed atakami Gapińskiego
{"id":"","title":""}
[event_poll=62318]