Kacper Gomólski może być zadowolony ze swojej postawy w niedzielnym spotkaniu Get Well Toruń. W czterech biegach "Ginger" zdobył pięć punktów z trzema bonusami. Trzykrotnie dojeżdżał do mety za plecami Martina Vaculika, a w czwartej serii, jako jeden z nielicznych wśród słabnących torunian, wyglądał na szybkiego. Mimo to Jacek Gajewski nie skorzystał z jego usług w biegach nominowanych.
23-latek ze zrozumieniem podszedł jednak do decyzji menedżera Aniołów. Zwrócił także uwagę na problemy ze startami, z jakimi zmagał się przez cały mecz. - Na ostatni bieg zmieniłem motocykl i czułem się lepiej. Szykowałem się już na bieg nominowany, gdybym miał w ogóle w nim wystąpić i sądzę, że zaprezentowałbym się dobrze. Pan Jacek zdecydował jednak, że pojadą inni i nie pojechali wcale gorzej - ocenił Gomólski.
- Na pewno byłoby lepiej, gdyby to były same dwójki z bonusami, ale najważniejsze, że nie przywoziłem dzisiaj zer i stoczyłem trochę walki na trasie. Starty w moim wykonaniu to była jednak męczarnia. Co bieg wybierałem inną koleinę, ale niestety nie mogłem trafić - dodał wychowanek klubu z Gniezna.
Dla Gomólskiego mecz z Unią Tarnów mógł być szczególny, bo w przeszłości - z dość dobrym skutkiem - ścigał się właśnie z Jaskółką na plastronie. - Nie ma żadnych sentymentów, wszystko zostawiam w domu - uciął krótko żużlowiec Aniołów.
ZOBACZ WIDEO 4-4-2: race na boisku podczas PP. "Lech powinien przysłać Malarzowi wagon whisky" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Tylko w domu dobre wyniki.Na wyjezdzie tregedia jakby im guzikami placili.No moze tyle zarabiaja na meczach domowych ze nie oplaca im sie startowac na Czytaj całość