Przed nami Speedway Grand Prix na Stadionie Narodowym. Najlepsi żużlowcy świata powalczą o punkty do klasyfikacji generalnej, której zwycięzca zdobędzie tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Splendor spadnie na zawodnika, choć na jego sukces pracuje cały sztab ludzi.
Autobusy przerobione z osobowych na osobowo-transportowe lub samochód z przyczepką prowadzony przez zawodnika - tak wyglądała żużlowa rzeczywistość na początku lat dziewięćdziesiątych. W zdecydowanej większości przypadków zawodnicy podpisywali kontrakty amatorskie, na mocy których ciężar przygotowania sprzętu spoczywał na klubie. Jak wyglądało to w czasie meczu? - Jeszcze do niedawna zawodnikowi w parkingu pomagał mechanik klubowy. To rozwiązanie powodowało, że ta osoba miała pełne ręce roboty. Jeden - dwóch mechaników obsługiwało zawodników podczas treningów i meczu. Zawody trwały nieco dłużej. Pomagali im szkółkowicze, ale główne prace wykonywali mechanicy klubowi. Były to jednak inne czasy zarówno pod kątem przygotowania sprzętu, jak i prowadzenia klubów. W kolejnych latach polscy zawodnicy podglądali obcokrajowców, którzy zaczęli pojawiać się na naszych torach. Mieli oni tendencję do większej ingerencji w sposób przygotowania sprzętu. Byli bardziej otwarci na współprace. W Polsce pierwszy sygnał do profesjonalizacji w tym zakresie i pójścia "na własną rękę" dali bracia Gollobowie. W latach dziewięćdziesiątych nastąpiło ożywienie w tym temacie. W żużlu pojawiło się więcej pieniędzy i zawodników stać było na lepszy sprzęt - tłumaczy Tomasz Suskiewicz.
W latach dziewięćdziesiątych ewoluowało wszystko. Zmieniła się nie tylko liczba osób pomagających zawodnikom, ale także kwestia podejścia do sposobu przygotowania sprzętu. - Po zakończeniu sezonu najlepsi zawodnicy negocjowali, aby sprzęt klubowy mógł przejść na ich własność. To były początki wprowadzenia tak zwanej kwoty za podpis pod kontraktem. Na początku klub przekazywał zawodnikowi motocykle. Jeżeli chciał, to mógł sam inwestować w sprzęt. Miał jednak zapis, że na przykład po dwóch sezonach sprzęt przechodził na jego własność. Przejście sprzętu na własność oznaczało konieczność zatrudnienia mechaników. Standardem jest jeden mechanik na ligę. Zawodnicy startujący w dwóch ligach mają na każdy kraj jedną osobę. Jeżdżąc w Polsce i Szwecji trzeba mieć dwie osoby, bo jedna osoba musi prowadzić buda. Im więcej lig, tym więcej osób potrzebnych w teamie. Mechanicy przygotowują wszystko - od kevlaru po sprzęt. Jednak na końcu to zawsze zawodnik podejmuje decyzję. Zna możliwe warianty i on narzuca rozwiązanie. Często zdarza się, że jak idzie słabo, to zdaje się całkowicie na mechaników. Przeważnie jednak zawodnicy rozmawiają z mechanikami i wspólnie podejmują decyzję. Na pewno mechanik nie zrobi nic przeciwko zawodnikowi, bo to on jest szefem teamu i bierze na siebie całą odpowiedzialność - wyjaśnił menedżer Emila Sajfutdinowa.
ZOBACZ WIDEO KSM Krosno - Orzeł Łódź: Fatalna kraksa. Czterech zawodników leżało na torze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Po mechanikach przyszedł czas na menedżerów. W czym są pomocni? - Menedżerowie są potrzebni do tego, aby zawodnik mógł się wyłączyć i w spokoju przygotowywać się tylko do meczu. To nie tylko sprawy związane z rozmowami sponsorskimi czy spotkaniami z kibicami. To także kwestie logistyczne w sytuacji, gdy zawodnik musi podróżować po Europie i nie tylko. Zawodnik startujący w Grand Prix ma przynajmniej dwóch mechaników i menedżera - dodał Suskiewicz.
Świadomość zawodników i ich otoczenia stale jednak rosła. W ostatnich latach pojawili się kolejni współpracownicy, którzy mają jedno wspólne zadanie - doprowadzenie do sukcesu zawodnika. - W naszym teamie są również dietetyk i fizjoterapeuta. Jest on niezbędny na co dzień do odnowy biologicznej i różnego rodzaju masaży. Nieodzownym członkiem ekipy jest trener od przygotowania fizycznego. Z tymi osobami spotkania mają miejsce po kilka razy w tygodniu. Czasami w teamie jest również psycholog sportowy. Coraz więcej osób z nich korzysta. Emil współpracował przez trzy miesiące i bardzo mu to pomogło. Teraz realizuje to, co zostało wcześniej nakreślone. Ale są zawodnicy, którzy na stałe mają w swoim teamie psychologów. Generalnie w tym zakresie panuje opinia, że należy ich często zmieniać. Głównie dlatego, że każdy ma inne spojrzenie i jest w stanie wykrzesać z zawodnika coś nowego. Jednak najlepszym psychologiem jest dobra forma zawodnika. Jak idzie na torze, to wszystko się dobrze układa. Ważny jest również spokój rodzinny. Jeżeli w domu panuje spokój, to i na torze ten spokój będzie widoczny. Najwięcej zależy jednak od zawodnika. On jest na torze i on to wszystko spina, co wcześniej przygotowali członkowie całej ekipy. Da sobie radę bez księgowej, ale bez fizjoterapeuty i trenera przygotowania fizycznego nie da rady - zakończył Tomasz Suskiewicz.
Kolorowe i obrandowane w charakterystyczny dla danego zawodnika sposób busy, równe stroje, wreszcie gadżety. Dzisiaj najlepsi żużlowcy to instytucje, firmy zatrudniające po kilku pracowników. Ludzi, bez pracy których ich sukces byłby niemożliwy. W tym zakresie żużel w ostatnich dwóch dekadach zrobił milowy krok naprzód.
Bilety na LOTTO Warsaw FIM SGP of Poland i Polska - Reszta Świata można jeszcze kupować w Internecie. Kliknij i przejdź na stronę sprzedażową!