Do tragicznego wypadku z udziałem Darcy'ego Warda doszło 23 sierpnia 2015 roku. Australijczyk zanotował upadek w ostatnim wyścigu spotkania PGE Ekstraligi pomiędzy Falubazem Zielona Góra a MRGARDEN GKM-em Grudziądz.
Na drugim łuku Ward popełnił błąd, w wyniku którego stracił panowanie nad maszyną i uderzył plecami w bandę. Niestety, do wypadku 24-latka doszło w miejscu, gdzie nie ma już "dmuchanych" segmentów. - Jedyne, co pamiętam to, że popełniłem błąd na torze. Pamiętam moment jak przewracam się, koziołkuję po torze i nagle się zatrzymuję. Pamiętam lekarzy, którzy biegną w moją stronę i wyjazd do szpitala. Potem pamiętam jednak tylko lampy nad łóżkiem szpitalnym - wspomina po ośmiu miesiącach Ward w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Expressen".
W wyniku wypadku Ward stracił czucie od pasa w dół i obecnie musi poruszać się na wózku inwalidzkim. - Lekarze nie powiedzieli, że nie wrócę na tor. Jednak nie powiedzieli też, że wrócę. Sytuacja jest kiepska dla mnie i jedyne na co mogę liczyć to medycyna przyszłości - dodał Australijczyk.
ZOBACZ WIDEO KSM Krosno - Orzeł Łódź: Fatalna kraksa. Czterech zawodników leżało na torze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
24-latek kilka dni po wypadku został przetransportowany do Wielkiej Brytanii, gdzie przechodził rehabilitację. Ze względu na koszty, obecnie Ward przebywa w ojczyźnie, gdzie może liczyć na wsparcie dziewczyny i rodziny. - Miałem tak udane życie. Kochałem to co robiłem i nie chodzi tylko o żużel, ale o motocykle i jazdę na nich. Wokół tego kręcił się mój świat. Miałem wielkie plany. Myślałem, że będę zarabiać dużo pieniędzy, będę zdobywać tytuły mistrza świata i uszczęśliwiać ludzi swoją jazdą. To wszystko się skończyło w jednej chwili... Jednak to jest część naszego życia i trudno to przewidzieć - stwierdził były zawodnik m. in. Unibaksu Toruń.
Równocześnie Ward nadal może liczyć na wsparcie kibiców. W wielu miastach nadal odbywają się zbiórki pieniędzy dla kontuzjowanego żużlowca. - To niewiarygodne, wręcz szalone. Ludzie zebrali dla mnie ogromne pieniądze, a nawet nie prosiłem o to. To są osoby o wielkich sercach, które chcą mi dać coś w zamian. Z tego powodu chciałbym wrócić jak najszybciej do Europy, aby pokazać się w wielu miejscach i pokazać tym ludziom, że doceniam to co zrobili i robią dla mnie - przekazał Ward.
Australijczyk ma świadomość, że najprawdopodobniej nigdy więcej nie usiądzie na motocyklu żużlowym i nie spełni swojego marzenia, jakim było zdobycie tytułu mistrza świata. Teraz Ward ma jednak inny cel życiowy. - Chcę poprawiać swój stan. Jeśli nie mogę być zdrowy w stu procentach, to chcę być tak dobry jak mogę. Jednak przede wszystkim, biorę dzień po dniu i staram się robić wszystko najlepiej jak potrafię. To co się stało, to się już nie odstanie. Teraz muszę myśleć o przyszłości, tylko ona się liczy - podsumował Ward.
Może za kilka lat medycyna tak ruszy do przodu, że znowu wstaniesz na własne nogi, a później kto wie... JESTEŚ MISTRZEM!Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Czytaj całość
Darcy, Darcy, Darcy.