"Tak to właśnie wygląda" - pod tym hasłem rok temu reklamowano Grand Prix Polski na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie. O tym jak wyglądało wszyscy wiemy i w zasadzie powracanie do tematu nie ma sensu.
W ostatnich dniach przeczytałem tekst, w którym autor udowadniał, że tegoroczne GP w Warszawie musi się udać. Nie musi, ale powinno. Nie musi, bo rok temu gdyby ktoś na tydzień przed zawodami powiedział, jak one się zakończą, przez większość fachowców zostałby odesłany do lekarza. A jednak stało się. Stało się, bo doświadczonych ludzi, bez wątpienia fachowców w swojej dziedzinie, zjadła rutyna. To ona wprowadziła element uśpienia, który przesłonił błędy popełnione na etapie budowy toru. W efekcie zamiast święta polskiego i światowego żużla oglądaliśmy żałosne widowisko, do którego rękę przyłożyli sami zawodnicy. Do dzisiaj nie brakuje opinii, że na tym torze można było jechać, ale niektórzy żużlowcy w obawie o zbyt duże straty punktowe w klasyfikacji generalnej, postanowili je zbojkotować. Gdyby turniej odbył się do końca, to pewnie afera z maszyną startowa również zostałaby potraktowana jako wypadek zdarzający się podczas żużlowych zawodów. Oczywiście nic nie tłumaczy faktu, że nie było maszyny zapasowej, ale w świetle przerwania zawodów, ten fakt rzucił się w oczy ze zdwojoną siłą. Słabo wypadły zawody, jeszcze słabiej wyglądało późniejsze przerzucanie się oskarżeniami i ustalanie, kto zawinił. Zabrakło tego, który "na klatę" przyjąłby całą winę. Zrobił to po kilku miesiącach Ole Olsen, ale stanowczo za późno.
Bilety na LOTTO Warsaw FIM SGP of Poland i Polska - Reszta Świata można jeszcze kupować w Internecie. Kliknij i przejdź na stronę sprzedażową!
Niezależnie od tego jak duży żal kibice obecni na Narodowym w zeszłym roku mają do organizatorów, jednego nie można im odmówić - z całą pewnością wyciągnęli właściwe wnioski. Znacznie wcześniej niż rok temu powstał tor. Nie tylko fachowcy mieli okazję ocenić jego stan, ale także kadra polskich juniorów. Wszyscy w superlatywach wypowiadają się na temat nawierzchni, a trener kadry seniorów Marek Cieślak mówi wprost: chciałbym taki tor mieć u siebie. Biorąc pod uwagę fakt, że na Narodowym jest zamykany dach, to o stan toru powinniśmy być spokojni. Po doświadczeniach z zeszłego roku na obiekcie ma być nie jedna, ale trzy maszyny startowe plus części zamienne. Zrobiono zatem wszystko, aby skandal z zeszłego roku się nie powtórzył. Prawdopodobieństwo, że problemy które stanęły na przeszkodzie w zeszłym roku się powtórzą, jest minimalne.
Jest jeden aspekt, który powoduje, że także te osoby, które mają w pamięci turniej z zeszłego roku, powinny wybrać się na zawody. Marek Cieślak podkreśla, że tor jest świetny i zapowiada się świetne widowisko. Jest duża szansa, że kluczową rolę odegra w nich jeden z Polaków. Bartosz Zmarzlik jest w świetnej formie i nie ma dzisiaj na świecie zawodnika, którego nie byłby w stanie pokonać. Czy można wyobrazić sobie coś lepszego, niż wygraną Polaka po świetnych zawodach przy komplecie publiczności? To trzeba zobaczyć.
Jest ktoś, kto musi. Organizatorzy muszą udowodnić, że zeszłoroczny turniej to był wypadek przy pracy. Jeżeli się nie uda, to organizacja kolejnych imprez żużlowych na Stadionie Narodowym nie będzie miała sensu. Nie mam pewności, ale jestem bardzo mocno przekonany o tym, że turniej się uda. Niewiadomą pozostają jedynie atrakcje, które przygotowano dla kibiców. Atrakcje, które spowodują, że zmazana zostanie nie tylko plama z zeszłego roku, ale turniej zostanie zapamiętany jako jedna z najlepszych rund Grand Prix. Wtedy wszyscy będziemy mogli wspólnie powiedzieć: Tak to powinno wyglądać.
na kogo stawiam ???....to jest głównym tematem!!!