Inne kluby jednak coraz głośniej mówią o rosnących kosztach, niektórzy prezesi nie wykluczają nawet, że pojawi się konieczność renegocjacji kontraktów. Z takim podejściem do sprawy nie zgadza się była prezes rzeszowskiego klubu. - Ja nie mam w zwyczaju ponownego negocjowania podpisanych kontraktów. Jeżeli dogadałam się z kimś w zakresie wynagrodzenia, to staram się z tego wywiązać - zapewniła Marta Półtorak. - Oczywiście są sytuacje, gdy przyczyny zmiany stawek leżą po stronie zawodnika i my takie sytuacje w przeszłości mieliśmy. Były odpowiednie zapisy w kontraktach i gdy zawodnik nie uzyskał odpowiedniej średniej biegowej, miał zaproponowane niższe stawki. Ale kurs euro w żadnym wypadku nie zależy od żużlowca. Czy jeżeli euro by taniało, to prezesi zwiększaliby zawodnikom wypłaty?
Marta Półtorak przyznała, że rosnący kurs euro nie jest problemem dla Stali Rzeszów. - Nasza firma dużą część towarów eksportuje, więc dochody mamy w euro, a dodatkowo klub podejmuje świadome decyzje, więc rosnące kursy walut nie powodują u nas gorączki, że nie będziemy w stanie wywiązać się z podjętych zobowiązań - zapewniła.
Zdaniem prezes firmy Marma Polskie Folie obecna sytuacja powinna być sygnałem dla całego środowiska żużlowego w naszym kraju. - Gdy przez pewien okres stałam z boku to zastanawiała mnie beztroska, z jaką niektórzy podchodzili do negocjowania i podpisywania kontraktów zupełnie nie biorąc pod uwagę kryzysu i tego, że on może się pogłębić. Obecna sytuacja powinna dać do myślenia i spowodować weryfikację takiego podejścia - powiedziała Marta Półtorak i dodała: - Budżety klubowe były zbyt duże i mieliśmy niezdrową sytuację, że zawodnicy u nas zarabiali, a np. w Anglii szlifowali formę. Tak być nie może. Wiem, że żużel to drogi sport, ale wynagrodzenia muszą być oparte na normalnych zasadach.