Beniaminek wybierze się w niedzielę na mecz z Betardem Spartą Wrocław, chcąc podnieść się po dwóch z rzędu porażkach z torunianami. - Słyszę z różnych stron opinie, jakoby ROW Rybnik został sprowadzony tymi meczami na ziemię. Zupełnie się z tym nie zgadzam, bo ani przez moment nie byliśmy w chmurach. Cały czas stąpamy twardo po ziemi i wiedzieliśmy, że w Ekstralidze będzie ciężko, a niejeden mecz w sezonie przegramy. Mamy jednak waleczną i ambitną drużynę, a zła passa na pewno zostanie przełamana - przekonuje Krzysztof Mrozek.
Rybniczanie uważają poza tym, że ostatni, wysoko przegrany mecz z Get Well Toruń (38:52) nie pokazał w żadnym wypadku potencjału tego zespołu. ROW zupełnie nie mógł odnaleźć się na własnym torze. Prezes Mrozek, pytany o przyczyny takiego stanu rzeczy, wyjaśnił:
- Przyjechał do nas pan komisarz i od chwili wejścia na stadion zabraniał używać polewaczki. Podczas tego meczu z Toruniem utraciliśmy w jakimś stopniu atut własnego toru. Poza tym straciło na tym samo widowisko, bo nie było tak zacięte, jak można było przypuszczać. Niestety, ale od czasu nieszczęśliwego zdarzenia z udziałem Krystiana Rempały zaczyna się mówić, że największym problemem jest przyczepny tor. Podejrzewam, że będzie teraz nacisk na to, by wszystkie nawierzchnie przygotowywać na twardo. Skończy się to tak, że nie będzie żadnego widowiska, a zawodnicy będą jechać od startu jeden za drugim, w coraz większych odległościach - zauważa Krzysztof Mrozek.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Bartosz Kapustka: Było trochę szumu, ale to dopiero pierwszy mecz...
{"id":"","title":""}
ROW Rybnik wybiera się teraz na wyjazd do Poznania, a na swój tor wróci pod koniec czerwca. Czy beniaminek musi przygotować się na to, że nawierzchnia będzie wyglądać znów tak jak na meczu z Get Well Toruń? - Zobaczymy. Trudno przewidzieć, co zrobi komisarz, który przyjedzie na kolejny mecz do Rybnika. Ufam jednak toromistrzom, bo nikt nie zna toru tak dobrze jak oni. Skoro słyszę, że nawierzchnia będzie w dobrym stanie, jeśli od czasu do czasu się ją poleje wodą, to warto wziąć to pod uwagę - dodaje.
Prezes Mrozek nie uważa poza tym, by przygotowywanie twardych torów uchroniło żużlowców od niebezpiecznych sytuacji na torze. - Różne słyszy się głosy. Niektórzy przekonują, że tylko na twardej nawierzchni może być bezpieczne. Moim zdaniem nie tędy droga. Warto słuchać w tym temacie tych, którzy mają o tym pojęcie i ogromną wiedzę. W pełni zgadzam się choćby z Markiem Cieślakiem, który broni przyczepnych torów. Jeżeli okaże się, że na lidze może być tylko twarda nawierzchnia, zrobimy krok w niewłaściwą stronę - zaznacza Mrozek.