- Marzyłem o tym, by wygrać to spotkanie. Nie za bardzo myślałem, że uda nam się z kolei wywalczyć bonusa. Jednak chłopcy zrobili w tym pojedynku dobrą robotę, dzięki czemu możemy cieszyć się ze zwycięstwa. Czytałem te proroctwa i opinie, że jesteśmy skazywani na sromotną porażkę. Wynik tej drużyny jest efektem tego, że jest to naprawdę kolektyw, w którym wszyscy ze sobą współpracują - powiedział po zakończonym spotkaniu Marek Cieślak.
- Każdy sobie pomaga, czy jest to Karpov czy Doyle czy ktokolwiek inny. Mamy duże oparcie w kapitanie, który od niedzieli ma ksywę "saper". Przed biegami nominowanymi zapytał mnie dlaczego ustawiam go na czwarte pola. Odpowiedziałem, że on jest niczym saper i musi rozbroić miny. Drużyna jest fajna, a to pomaga - opowiedział.
Zielonogórzanie świetnie zaprezentowali się zwłaszcza w końcówce spotkania, podwójnie wygrywając ostatnie trzy biegi niedzielnego spotkania. - Mieliśmy dobry układ pól startowych. Tak jak wspominał Martin Vaculik - pola pierwsze i trzecie były lepsze. Jednakże w biegu XIV również startowaliśmy z pola 2 i 4. Jechał tam Doyle z Protasiewiczem. Nasz kapitan nie jest może wybitnym startowcem, ale jak pójdzie po "szerokiej" to liście z drzewa spadają - zażartował szkoleniowiec. - To było dobre pociągnięcie z naszej strony. Piotr troszkę się krzywił, ale ostatecznie przywieźli podwójne zwycięstwo. W ostatniej odsłonie Patryk z Andriejem dołożyli cegiełkę. To nie był przypadek. Zawodnicy po prostu dobrze pojechali.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Iwan: Wiemy, że rozpaliliśmy nadzieje kibiców (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Ważnym punktem drużyny był Krystian Pieszczek. Młodzieżowiec Ekantor.pl Falubazu wywalczył tego dnia osiem punktów wraz z jednym bonusem. - Przed meczem wszyscy złożyliśmy mu gratulacje za sobotni wynik. Czuję, że ten chłopak zostanie mistrzem świata juniorów. Przed nim zawody w Pardubicach, gdzie tor będzie mu odpowiadał. Ostatni finał ma zaś u siebie w Gdańsku, gdzie zawsze dobrze jedzie. Powiedziałem mu, że nie może być tak, że zdobędzie tytuł, a w lidze nie będzie wiedział kim jest Adrian Gała, bo ten będzie jechał przed nim trzydzieści metrów z przodu. Nie powinno być takiej sytuacji, że taki jeździec, który potrafi jeździć robi jeden punkt w zawodach ligowych. W tym spotkaniu popełnił trochę błędów, ale był to zawodnik, który nam pomógł - podkreślił.
W meczu przeciwko toruńskim Aniołom zadebiutował nowy nabytek zielonogórskiej drużyny, Justin Sedgmen. Żużlowiec wystąpił w dwóch biegach zdobywając w sumie jedno "oczko". - Dla niego to była czarna magia i inny świat w tym pierwszym spotkaniu. Na treningach jechał poprawnie, wręcz nieźle. W drugim biegu był wolny pomimo, iż jechał trzeci. Pieszczek z kolei był agresywny, stąd zastąpił go w dalszej części spotkania - zakończył.
Fakt mecz fajny, duzo dobrych biegó Czytaj całość