Krzysztof Buczkowski: Żałujemy nieszczęsnego defektu

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski

W niedzielę MRGARDEN GKM Grudziądz był bliski sprawienia niespodzianki w Poznaniu. Ostatecznie jednak zespół prowadzony przez Roberta Kempińskiego przegrał z Betard Spartą 43:47. 8 punktów z bonusem na koncie gości zapisał Krzysztof Buczkowski.

Po zawodach na twarzach zawodników MRGARDEN GKM-u Grudziądz zobaczyć można było smutne miny. Nic w tym dziwnego - goście mieli zwycięstwo i bonus na wyciągnięcie ręki. - Szkoda tego meczu. Staraliśmy się tak, jak tylko mogliśmy. Żałujemy tego nieszczęsnego defektu (defekt Antonio Lindbaecka na prowadzeniu w biegu 8. - przyp. red.), bo z tym wykluczeniem trzeba się liczyć, kiedy ktoś ma jedno czy drugie ostrzeżenie. Za trzecim razem się już zawodnika wyklucza i to nie ulega wątpliwości. Nie wiem jak ocenić ten przepis. Może jest nieco kontrowersyjny, bowiem trochę zepsuł widowisko. Nie do końca rozstrzygnęło się ono na torze - powiedział Krzysztof Buczkowski.

Nielicznie zgromadzona publiczność z pewnością mogła być zadowolona z przebiegu meczu. Nie brakowało zaciętej walki, a o końcowym rezultacie zadecydował ostatni bieg. - Spotkanie mogło się podobać wszystkim. Pojechaliśmy z zębem. Czyniliśmy wiele starań, by wypaść jak najlepiej. Niestety, jedna jaskółka wiosny nie czyni. Trzeba się starać dalej - dodał "Buczek".

Ostatni występ na poznańskim Golęcinie Buczkowski zanotował przed sześcioma laty. Czy coś się od tego czasu zmieniło? - No tak, starszy jestem... W ogóle nie zaglądaliśmy w notatki z tego okresu. Obejrzałem jedynie poglądowo mecz Sparty z ROW-em Rybnik. Chciałem zobaczyć jak się zachowuje ta nawierzchnia. Nic mi to nie da, że ktoś mi powie jakie zębatki trzeba założyć. Starałem się swoje wozić. Dużo potrenowaliśmy, co prawda w Grudziądzu, ale tych zajęć było sporo. Troszeczkę pokombinowaliśmy z przełożeniami i jakiś tam efekt jest - skomentował zawodnik grudziądzkiej drużyny.

ZOBACZ WIDEO Szczęście gospodarzy. Tylko ostrzeżenie dla Stalkowskiego (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Ponadto 30-latek bardzo ciepło wypowiedział się na temat sposobu przygotowania nawierzchni przez wrocławian. W niedzielę owal w stolicy Wielkopolski był nieco inny niż zazwyczaj. Bez wątpienia było to spowodowane przelotnymi opadami deszczu, które wystąpiły przed spotkaniem. - Tor był taki, jaki powinien być wszędzie. Nie było dzisiaj jedynie dobrego wyjścia z krawężnika, ale można było jeździć także po zewnętrznej. Myślę zatem, że ta nawierzchnia została przygotowana świetnie. Ze swojej strony nie mam najmniejszych zastrzeżeń.

3 lipca MRGARDEN GKM Grudziądz zmierzy się na domowym torze z Get Well Toruń. Z jakim nastawieniem do spotkania derbowego przystąpią zawodnicy szkoleni przez Roberta Kempińskiego? - Dla nas nie ma już łatwych meczów. Staramy się, jak możemy. Idzie nam całkiem dobrze. U siebie jesteśmy naprawdę mocni i potrafimy wykrzesać z siebie jeszcze więcej. Trzeba po prostu podejść do tego meczu ze spokojem. Są to derby, ale jesteśmy w stanie wygrać - wyjaśnił Krzysztof Buczkowski.

Już w najbliższy piątek rozegrany zostanie finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Wśród zawodników, którzy wezmą udział w tym turnieju znalazł się "Buczek". - Chciałbym być jak najwyżej w klasyfikacji generalnej. Nie ukrywam, że jadę po to, by powalczyć o jakikolwiek medal. Jakby nie było żadnego celu, to nie ma sensu startować. Wiem, że jestem w takiej formie, jakiej jestem, ale to jest jeden dzień. Może akurat mi wszystko przypasuje i będzie dobrze. Jadę do Leszna z nastawieniem do walki o najwyższe cele, o medale. A jak to będzie? Zobaczymy - zakończył.

Źródło artykułu: