Pracowity weekend Patryka Dudka i Bartosza Zmarzlika. "Trzy elementy będą kluczowe"

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski

Dwaj reprezentanci Polski, Patryk Dudek i Bartosz Zmarzlik, pojadą w trzy dni w trzech turniejach. Podczas weekendowego maratonu żużlowego łącznie przejadą około 2400 kilometrów. Eksperci nie mają wątpliwości - dadzą radę.

Patryk Dudek i Bartosz Zmarzlik zaczną weekendowe starty od finału IMP. W piątek o 18.30 w Lesznie powalczą o tytuł najlepszego żużlowca w Polsce. W ubiegłym roku juniorowi Stal Gorzów brakowało niewiele, w ostatnim wyścigu przyjechał na metę drugi. Teraz też jest, obok Dudka, jednym z faworytów. - Zdecydowanie są faworytami. Choć wiadomo, jest wiele ciekawych nazwisk i nie będzie im łatwo - ocenia Rafał Dobrucki, trener reprezentacji Polski juniorów.

Kolejno w sobotę w Lonigo, we Włoszech, Polacy będą ścigać się o awans w półfinale eliminacji do Grand Prix 2017. Z Leszna do Lonigo jest blisko 1200 kilometrów, a zawody rozpoczną się o 21.00. Po występie, i miejmy nadzieję awansie do GP Challenge w Szwecji, Dudka i Zmarzlika czeka szybkie pakowanie i podróż z powrotem do Polski. Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra jedzie w niedzielę w Tarnowie o 17.00, a Stal Gorzów startuje u siebie z ROW Rybnik o 19.30. Jak taki maraton może wpłynąć na dyspozycję reprezentantów Polski?

- Oczywiście, że dadzą sobie radę. Choć wiadomo, łatwo się mówi patrząc na to z boku. Pamiętajmy o najważniejszej kwestii, która decyduje o tym, czy ktoś jest zawodowcem czy nie. Mianowicie chodzi o sztab ludzi wokół i dobrą logistykę. Tym wszystkim obaj dysponują, dlatego są teraz w takim miejscu, w jakim są. Profesjonalny zawodnik to oczywiście znakomity jeździec, ale również cała ekipa wokół niego, która jest przygotowana do tego, by takie obciążenia dźwigać. Ci chłopcy świetnie są przygotowani fizycznie i mentalnie do sezonu i oni wykonują robotę najlepiej jak potrafią. W każdym z tych trzech wydarzeń będą odgrywać ważną rolę - podkreśla Jacek Frątczak, były menedżer klubu z Zielonej Góry.

Rafał Dobrucki zaznacza, że Polacy nie mają wyjścia i muszą sprostać zadaniu. - No niestety, te terminy nie są jakoś najszczęśliwiej poukładane. Myślę jednak, że nie powinni mieć z tym maratonem problemu. Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja, ale taki jest ten nasz sport i czasem logistyczne sprawy są trudne. Obaj są jednak dobrze zorganizowani - mówi.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Radosław Gilewicz po meczu Polaków. "Powinniśmy być dumni z tej kadry"

Były żużlowiec i obecny trener polskich juniorów wskazuje trzy elementy, które są najważniejsze w przypadku takich weekendów jak ten, przed którym są Dudek i Zmarzlik. - Po pierwsze, kluczowy jest dobry wynik, bo wtedy się szybciej odpoczywa i głowa jest spokojna, nie ma żadnego problemu. Po drugie, oczywiście sprawy logistyczne, żeby to wszystko było jakoś poukładane. I po trzecie, brak upadków czy nawet drobnej kontuzji. To wszystko chyba. Jeśli te trzy elementy będą spełnione, to nie będzie żadnego kłopotu - tłumaczy Dobrucki.

Obaj nasi rozmówcy mówią, że ważny jest również wiek, w jakim są Dudek i Zmarzlik. Ten pierwszy w czerwcu skończył 24 lata, a drugi w kwietniu 21 lat. - Są w takim wieku, kiedy organizm funkcjonuje na 100 procent i bardzo szybko się regenerują. To powoduje, że łatwiej się znosi zwłaszcza podróże. Łatwiej stawiać sobie takie wyzwania, bo organizm jest dużo bardziej odporny na różnego rodzaju obciążenia i zmęczenie. Atakują z marszu to, co daje im życie i jadą z tym tematem do końca - mówi Frątczak. - Pewnie jakiś 46-letni zawodnik mógłby odczuwać pewien dyskomfort. Młody organizm szybciej się regeneruje - dodaje Dobrucki.

Były żużlowiec klubu z Zielonej Góry wspomina swój maraton, jeszcze w wieku juniorskim. - Raz miałem taką sytuację, że w siedem dni zrobiłem 6 tys. kilometrów i wziąłem udział w sześciu imprezach. Wtedy mogłem być zmęczony. To był ciężki maraton. Od Danii do Daugavpils, jeszcze jakiś Rzeszów w międzyczasie, więc nie było lekko - wspomina selekcjoner reprezentacji Polski juniorów.

Frątczak zdecydowanie nie bierze pod uwagę możliwości odpuszczenia jakiegoś turnieju przez Polaków, pojechania nie na 100 procent. - Nie ma takiej opcji. To są imprezy prestiżowe i ważne z punktu widzenia ich przyszłości. Najpierw finał IMP w Lesznie, czyli niezmiennie prestiżowa impreza dla Polaków. Dudek i Zmarzlik mogą powalczyć tam o najwyższe trofea. Absolutnie nie można tej imprezy odpuścić. W sobotę eliminacje w Lonigo do Grand Prix 2017. Tutaj, gdyby Bartek miał zagwarantowany udział w przyszłorocznym cyklu, to można by mówić, że to dla niego impreza towarzyska. Tak jednak nie jest. W tej sytuacji to ważny i trudny turniej. Tym bardziej dla Patryka, który na pewno chciałby się znaleźć w Grand Prix. Już czas na to, by ten zawodnik zaczął startować w prestiżowym cyklu. O lidze już nie wspomnę, bo wszyscy wiemy jak ważna jest dla Polaków. Nie ma możliwości, by cokolwiek odpuścić - mówi ekspert naszego portalu.

Rafał Dobrucki przypomina, że Zmarzlik w ubiegłym roku miał już podobną sytuację z Lonigo. 11 lipca 2015 roku junior brał udział we Włoszech w rundzie IMŚJ i zajął drugie miejsce. Dzień później był już w Lesznie, gdzie wygrał Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostwa Polski. - To trochę dla niego powtórka z rozrywki - twierdzi Dobrucki.

W jego odczuciu w Lesznie, Lonigo i meczach ligowych Polacy pojadą w pełni skoncentrowani. - Można sobie opowiadać o odpuszczaniu, ale nie w ich przypadku. Kiedy się zapala zielone światło, to wszystko inne znika i po prostu się jedzie najlepiej jak można - kończy selekcjoner reprezentacji Polski.

Źródło artykułu: