Przed rozegraniem zaległego spotkania 7. kolejki PGE Ekstraligi rybniczanie jak zawsze byli w bojowych nastrojach. Jednak od początku pojedynku gospodarze narzucili im trudne warunki, kontrolując przebieg meczu. Pod koniec udało się jednak urwać parę punktów "żółto-niebieskim", raz nawet wygrywając podwójnie.
- Zawsze jedziemy powalczyć. W pierwszej fazie zawodów była to jednak teksańska masakra, tak żeśmy dostawali. W końcówce zawodnicy się obudzili, a przegrywaliśmy już 19:40. Baliński popełniał błędy, ale też się przebudził i cieszy mnie jego postawa. Druga linia pokazała, że jest progres i to cieszy przed czwartkowym meczem z Wrocławiem - przyznał Piotr Żyto.
Trener ROW-u Rybnik zwrócił także uwagę, że biegowych zwycięstw mogło być więcej. - W dziewiątym biegu wyszliśmy na 5:1. Jakby Baliński nie popełnił błędu, to by to dowieźli i tez może byłby lepszy wynik - zauważył.
Wobec chwalonej drugiej linii słabo wypadli kreowani na liderów Grigorij Łaguta i Andreas Jonsson. Szwed po upadku nie czuł się jednak na siłach, by rywalizować. - Wiem, że Grisza sobie poradzi. Andreas po upadku nie czuł się najlepiej i dlatego zdecydowaliśmy, że nie pojedzie. Nic na siłę. Mam nadzieję, że się dobrze przygotuje do następnych spotkań - mówił 54-letni szkoleniowiec.
Popularnemu "AJ-owi" nie stało się nic poważnego. - W dalszym ciągu ma zawroty głowy oraz nudności i nie czuje się najlepiej. Chodziło tylko o uderzenie głową, nie ma żadnych złamań - przekazał z kolei na konferencji kierownik drużyny, Wojciech Wilkoń.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016: Jerzy Engel: Styl gry Monaco będzie pasował Glikowi (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Jonsson zaliczył upadek w drugim łuku. Opiekun drużyny gości wskazywał na pewne nierówności w tamtym miejscu, ale nie miał żadnych pretensji. - Był problem na wejściu w drugi łuk, bo pokazały się dosyć duże kamienie. To było bardzo wyślizgane, a tam przecież upadł Andreas. Nie miało to oczywiście wpływu na wynik meczu, bo wszyscy jechali, ale mam nadzieję, że gospodarze coś z tym zrobią. Do reszty toru nie mam zastrzeżeń. Jeździmy wszędzie, ale chodzi o bezpieczeństwo - powiedział Żyto.
Poprawnie na tle bardzo silnych juniorów, zaprezentowali się rybniccy młodzieżowcy. Gorzowianie rywalizację zawodników do lat 21 wygrali w stosunku 14:6. - Młodzieżowcy też całkiem nieźle pojechali w paru biegach. Robert Chmiel fajnie walczył. Kacper po złym początku też - ocenił trener.
Mimo porażki Rekiny mogą z optymizmem patrzeć na swoje osiągnięcia na gorzowskim torze. W wielu momentach zabrakło po prostu szczęścia. - Myślę, że ten wynik jest naprawdę dobry. Po tej masakrze na początku odrobiliśmy trochę strat. Lepsze zespoły tutaj przegrywały wyżej, ale to nie jest dla mnie pocieszenie, bo nie patrzę na innych, a na siebie - zakończył Piotr Żyto.