Propozycja: Zmiana organizatorów finału IMP i cyklu SGP

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Podium finału IMP 2016.
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Podium finału IMP 2016.

Za nami 72. finał Indywidualnych Mistrzostw Polski na żużlu. Bezapelacyjnym zwycięzcą leszczyńskich zawodów został Patryk Dudek.

W tym artykule dowiesz się o:

Czego oczekujemy od imprez sportowych? Z pewnością każdy z nas marzy, aby zawody trzymały w napięciu do ostatnich minut, a zwycięzcą ostatecznie zostawał zawodnik, któremu kibicujemy. Ja osobiście mam ten problem, że nie mam w Polsce ulubionej drużyny i zawodnika, więc liczy się przede wszystkim ciekawe widowisko. To mamy zapewnione. Niezależnie od tego, jak bardzo krytykowany będzie obecny system wyłaniania Indywidualnego Mistrza Polski, spełnia on podstawową zasadę - trzyma w napięciu do końca. System play-off w Ekstralidze również ma przeciwników, którzy twierdzą, że sytuacja, w której mistrzem Polski nie zostaje zwycięzca rundy zasadniczej, jest niesprawiedliwa. No właśnie jest. Każdy zespół przed sezonem wie, że szczyt formy musi przypaść na cztery ostatnie mecze ligowe. Runda zasadnicza to jedynie "rozgrzewka". Patryk Dudek udowodnił, że można dominować od pierwszego do ostatniego biegu i po 30 latach zdobył złoto IMP dla Zielonej Góry. Choć sam zawodnik twierdzi, że już wcześniej mógł mieć na koncie tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. Do końca jednak nie mógł być pewny swojego sukcesu. Jego wygrana była najlepszym przykładem na to, że atrakcyjność widowiska i sprawiedliwe rozstrzygnięcie mogą iść ze sobą w parze. Każde inny finał tego dnia niż wygrana "Duzersa" pozostawiałby niedosyt.

Nieodzownym elementem dobrego widowiska jest nie tylko rywalizacja na torze, ale także pełne i żywiołowo reagujące trybuny. Drugi warunek jest niemalże zawsze spełniony. Za każdym zawodnikiem podążają kibice, którzy niezależnie od wyników, dopingują swojego ulubieńca. Jednak pełne trybuny to w przypadku ostatnich finałów IMP rzadkość. Tabelka na końcu tekstu obrazuje frekwencję podczas ostatnich sześciu finałów. Wynika z niej, że w ostatnich trzech turniejach organizatorzy mieli problem, aby zapełnić trybuny nawet w połowie. W tym miejscu warto się zastanowić, czy dobór organizatora finału jest właściwy.

Od dawna w Polsce obowiązuje zasada, że finał IMP odbywa się na torze zespołu, który w poprzednim sezonie zdobył złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Nasuwa się pytanie, czy dla kibiców zespołu, którzy na co dzień mają możliwość oglądania najlepszych zawodników w Polsce podczas spotkań ligowych, jest to atrakcją? Dla najzagorzalszych fanatyków z pewnością. Wśród mniej zamożnych kibiców sportu żużlowego w tego przypadku imprezach rozpoczyna się kalkulacja. Zwłaszcza, że faza play-off rozgrywek ligowych za pasem i fani będą chcieli dopingować swój zespół w walce o medale DMP. A jak wiadomo żużel to przede wszystkim rozgrywki ligowe, a nie turnieje indywidualne. Ze względu na coraz częstsze zmiany barw klubowych kibice bardziej identyfikują się z klubami/zespołami niż pojedynczymi zawodnikami. Jedynie wychowankowie, wierni swoim barwom, mogą liczyć na specjalne względy. Problemy z frekwencją spowodowały, że postanowiłem złożyć dwie propozycje, które być może spotkają się z zainteresowaniem ze strony Polskiego Związku Motorowego.

Propozycja 1. Organizatorem finału IMP powinien być beniaminek Ekstraligi. Dlaczego? Frekwencja na torach ekstraligowych pokazuje, że to właśnie w tym ośrodku jest duży głód żużla na wysokim poziomie. To samo zestawienie obrazuje również pewien problem, o którym w ostatnim wywiadzie mówił Wiesław Wilczyński, były prezes Polonii Piła. Po mistrzostwie Polski, zarówno wśród kibiców, jak i sponsorów następuje spadek entuzjazmu. Co do tego, czy finał powinien być na torze beniaminka, zdania w naszej redakcji są podzielone. Mój redakcyjny kolega Jarosław Galewski uważa, że powinien on trafić do jednego z ośrodków z I ligi. Nie podzielam tego zdania. Dla każdego z ośrodków I ligi finał IMP byłby wyróżnieniem, ale przede wszystkim możliwością dużego wsparcia budżetu. W świetle walki o awans do Ekstraligi stawiałoby to jeden z zespołów w uprzywilejowanej pozycji. Beniaminek to z kolei były pierwszoligowiec, który okazał się najlepszy, a dodatkowo (co równie ważne), spełnił wymogi infrastrukturalne. Wiemy również, jakie problemy z budżetem i walką o utrzymanie w ostatnich latach mieli beniaminkowie Ekstraligi. Finał IMP byłby dla nich odpowiednim wsparciem.

Propozycja 2. Polski Związek Motorowy jest organizatorem jednej z rund cyklu Grand Prix na Stadionie Narodowym. Dla związku to wyzwanie, ale także splendor, a przede wszystkim szansa na zarobienie dużych pieniędzy. Część z tej kwoty z pewnością powinna pójść na szkolenie młodzieży i wsparcie ośrodków z niższych lig. Uważam jednak, że w kolejnych latach (od sezonu 2018, aby nie było podejrzeń, że to propozycja pod kątem tegorocznego mistrza Polski) PZM powinien wykupić dwie licencje od firmy BSI (właściciel praw do cyklu Grand Prix). Jedna z przeznaczeniem na turniej w Warszawie, druga jako "nagroda" dla złotego medalisty Drużynowych Mistrzostw Polski. Skoro wśród kibiców mistrza Polski następuje "przesyt", to trzeba dać im coś z wyższej półki. Taką imprezą byłaby runda Grand Prix.

Frekwencja podczas ostatnich finałów IMP:

SezonTorFrekwencja
2011 Leszno 8 000
2012 Zielona Góra 7 000
2013 Tarnów 12 000
2014 Zielona Góra 4 000
2015 Gorzów 7 600
2016 Leszno 5 000

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Rzeźniczak o strategii gry nowego trenera. "Do tego dąży Besnik Hasi"

Źródło artykułu: